Długi, przelewy i polisa w tle. 23-latka w ciąży nie żyje, jej mąż może mieć problemy

Długi, przelewy i polisa w tle. 23-latka w ciąży nie żyje, jej mąż może mieć problemy

Policja / zdjęcie ilustracyjne
Policja / zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / DarSzach
23-latkę w ciąży znaleziono nieprzytomną. Następnego dnia kobieta zmarła w szpitalu i choć śledczy uważają, że jej zgon wystąpił z przyczyn naturalnych, rodzina ma inne zdanie.

23-letnia Weronika mieszkała w Poznaniu razem ze swoim mężem, 25-letnim Jakubem. Ona pracowała w jednym z tutejszych urzędów, on był właścicielem warsztatu samochodowego. Oboje czekali na dziecko.

Okazuje się, że kością niezgody pomiędzy młodym małżeństwem były kwestie finansowe. Pan Jakub założył konto oszczędnościowe, na które pani Weronika przelewała kwoty, ale nigdy miała nie dostać dostępu do zgromadzonych pieniędzy.

Interwencja podaje zapis rozmowy SMS-owej między małżeństwem.

Pani Weronika: Chciałam przelać na konto oszczędnościowe, ale nadal (...) nie mam dostępu do niego. (…) Nie wiem na co wydajesz, czy nie pożyczasz komuś lub od kogoś, bo Ty mi wielu rzeczy nie mówisz celowo.
Pan Jakub: Załóżmy wspólne konto, przeleję tam wszystko co mamy, i będziesz miała wgląd do niego, dobrze?
– A czemu nie mogę mieć do tego, które już jest?
– Niepotrzebne mi to konto, pojedziemy razem, założymy i po sprawie, a tamto zamknę.

Po śmierci kobiety pan Jakub stwierdził, że była to jedyna rozmowa na ten temat. Z kolei Karolina Wróblewska, mama zmarłej powiedziała zespołowi Interwencji, że na wspomnianym koncie były zadłużenia. – Tam były zajęcia komornicze, egzekucje, więc tam szły pieniądze córki, które wpłacała – mówiła.

Pan Jakub zaprzeczył.

Opowiadając o okolicznościach śmierci żony, pan Jakub powiedział, że problemy zaczęły się 13 maja 2023 roku o poranku, gdy pani Weronika była w dziewiątym miesiącu ciąży.

– Poszedłem się wykąpać, nie było mnie z pół godziny maksymalnie. Wszedłem na górę i zobaczyłem, że ona po prostu leży… Była częściowo oparta na łóżku, ale tak jakby się przewróciła, potknęła, ciężko mi to jest opisać – opowiadał mężczyzna.

Kobiety nie udało się uratować. Podobnie jak jej syna, mimo przeprowadzonego cesarskiego cięcia.

Do śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie. Ale rodzina ma inne zdanie

Jak wyjaśnił Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, bezpośrednią przyczyną śmierci kobiety była zakrzepica naczyń mózgowych i płucnych. Na ciele „nie stwierdzono żadnych wykładników świadczących o działaniu osób trzecich”.

Prokurator wskazał również, że nie jest znana pierwotna przyczyna nagłego zatrzymania krążenia, do którego doszło w domu, przed przyjazdem karetki.

Ojciec zmarłej jednak mówił, że jego córka dwa dni wcześniej przeszła szczegółowe badania, które nie wykazały żadnych nieprawidłowości.

Co ciekawe, badanie toksykologiczne, które przeprowadzono po śmierci kobiety wykazało śladową obecność leku Midazolam. Rodzina kobiety uważa, że będąc w ciąży sama nie wzięłaby takiego leku, ponieważ bałaby się, że zrobi krzywdę dziecku.

Oskarżenia padły na pana Jakuba. – Jeżeli są jakieś oskarżenia, że ja jej coś podawałem, ja nawet nie dostałem wyników tych badań toksykologicznych – mówił.

Seria przelewów. Część wykonana po śmierci pani Weroniki

Zbigniew Krüger, pełnomocnik rodziców zmarłej przekazał, że Weronika miała tuż przed śmiercią dokonywać przelewów z własnego rachunku bankowego na rachunek męża w krótkich odstępach, właśnie mniej więcej w czasie, kiedy miała stracić przytomność. Później była jeszcze próba wzięcia pożyczki na kwotę 20 tysięcy złotych.

– Wiem, że to bardzo źle wygląda, ale do cholery nie zabiłbym jej dla paru tysięcy. W ogóle bym jej nie zabił za żadne pieniądze, ja chciałem mieć rodzinę, do cholery – mówił pan Jakub, podając wcześniej wytłumaczenia przelewów. Zaznaczył, że chciał zapłacić za meble, które wspólnie z żoną zamówili, nie wiedział także, czy wystarczy na opłaty związane z pogrzebem.

– Dwa tygodnie przed śmiercią Weroniki poprosił ją, żeby mu dała numery polis, tłumacząc to tym, że jak Weronika urodzi i będzie jeszcze w szpitalu, to on po prostu wypłaci pieniądze – mówiła Karolina Wróblewska, matka pani Weroniki.

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierci kobiety. Prokurator uznał, że zmarła z przyczyn naturalnych. Rodzina ma dysponować jednak nowymi dowodami, które mają sprawić, że śledztwo zostanie wznowione.

Czytaj też:
Grupa nastolatków podpaliła mężczyznę. Najmłodszy miał zaledwie 13 lat
Czytaj też:
Zaatakował byłą partnerkę śrubokrętem na środku sklepu. Na pomoc ruszyli klienci

Opracowała:
Źródło: Polsat News