– Elita, której oczywistym, naturalnym przedstawicielem był – i na zawsze pozostanie – Jerzy Stuhr, to nie elita pustego przywileju czy drażniącej wyższości. To elita wielkiego, autentycznego talentu. I ciężkiej, naprawdę bardzo ciężkiej pracy nad rzemiosłem, nad warsztatem aktorskim, nad słowem. Taki był Jerzy Stuhr przez całe swoje życie. I takim pozostanie w naszej pamięci i w naszym życiu na zawsze – tymi słowami pożegnała Stuhra marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska.
Aktor zmarł 9 lipca. Tego dnia jego syn – Maciej Stuhr – przekazał opinii publicznej smutną informację. Na łamach „Gazety Wyborczej” opublikowano też nekrolog, w którym rodzina zmarłego prosiła, by pieniądze – zamiast na kwiaty, przekazać na Fundację Unicorn, która pomaga osobom chorym na nowotwory.
„77 lat życia, pół wieku pracy, przychodzimy i kładziemy to na ołtarzu”
Pierwszy raz Stuhr dotarł do szerszej publiczności, grając role w filmach: „Seksmisja” (1984), „Kingsajz” (1988) czy „Kiler”. W 2011 roku artysta usłyszał bardzo poważną diagnozę – nowotwór krtani. Kilka lat później – w 2016 roku – doznał zawału serca, a w 2020 roku – udaru mózgu.
W ubiegłym tygodniu wyznaczono datę pogrzebu – 17 lipca w południe zaczęto uroczystości. Najpierw odbyła się msza pogrzebowa w kościele pod wezwaniem świętego Piotra i Pawła w Krakowie, następnie urnę z prochami zabrano na Cmentarz Rakowicki w Krakowie. Stuhr spoczął w rodzinnym grobowcu – podaje Polska Agencja Prasowa.
W trakcie kazania, które wygłosił kardynał Grzegorz Ryś, padły wzruszające słowa. Duchowny wskazał, że Stuhr na zawsze pozostanie dla niego Piotrem Wysockim z „Nocy listopadowej” w reż Andrzeja Wajdy. – Pamiętam scenę, kiedy wkracza do podchorążówki i wzywa 160 młodych podchorążych do walki o wolność. I mam w uszach obietnicę, którą składa mu Atena: „Będziesz nieśmiertelność miał” – przypomniał ważny fragment dzieła.
– 77 lat życia, pół wieku pracy, przychodzimy i kładziemy to na ołtarzu. Pytamy Jezusa, co z tego jest nieśmiertelne, co z tego może nas przenieść w wieczność – takimi słowami kard. Ryś skłonił do refleksji tłum obecny na pogrzebie.
Holland: Wyposażył nas w wielkie bogactwo
Stuhra wspominała także wybitna reż. Agnieszka Holland. – Wyposażył nas w wielkie bogactwo. (...) Pozostawił tyle śladów materialnych i niematerialnych i tak to jest bogate i nieustannie będzie się aktualizować. (...) Ten jego twórczy dorobek i też to, jakie błędy popełniał, jakich niebywałych wysokości sięgał, to zostanie dla mojego pokolenia na pewno, ale myślę, że ten dla pokolenia jego i jego wnuków. (...) Kiedy człowiek umiera, to nagle przestaje być tym, którym był w momencie śmierci – zauważyła.
– Kiedy myślę o Jurku, to myślę o nim głównie jako o tym młodym aktorze, którego poznałam na ostatnim roku szkoły teatralnej. Od początku miał w sobie dwoistość, która była szalenie intrygująca. Z jednej strony był bardzo przywiązany do tradycji krakowskiego konserwatyzmu i krakowskiego inteligenta, a z drugiej strony był zawadiaką i komediantem, który nie stronił od uciech – powiedziała, cytuje artystkę Polsat News.
Redakcja PAP przypomina, że w lutym tego roku aktor powrócił do pracy w Teatrze Polonia w Warszawie. Wyreżyserował spektakl „Geniusz”. Wcielił się też w rolę rosyjskiego reżysera i pedagoga – Konstantina Stanisławskiego.
twitterCzytaj też:
Kaczyński kontra młoda reporterka. Jest wniosek o ukaranie prezesa PiS. „Gburowatość”Czytaj też:
Niemal 60 tys. zł promocji na japońskiego bestsellera. Chodzi o SUV-a