Odcinek dostępny jest w ramach promocji:
Podcast został zrealizowany we współpracy ze Studiem Plac.
Zapytaliśmy generała Romana Polsko, czy decyzja, że Polska, jako kraj NATO, nie będzie zestrzeliwała rosyjskich rakiet nad Ukrainą, żeby nie eskalować napięcia z Rosją, była słuszna. Według naszego rozmówcy, zabrakło w tej sprawie podstawowej komunikacji.
– To jest trochę tak, jak z tą tarczą wschód. Gdy premier Donald Tusk ogłosił, że powstanie, to nikt nie wiedział, czy chodzi o utworzenie 15-20 metrów pasa granicznego i wzmocnienie zapory przeciwko nielegalnym migrantom, czy o system fortyfikacji i umocnień, który może się ciągnąć przez kilkadziesiąt kilometrów. W sprawie strącania samolotów było podobnie. Przecież nie chodzi o to, że naszymi siłami mieliśmy chronić zachodnią Ukrainę, a często tak to było interpretowane. Słyszałem nawet takie głosy, że nie mamy tylu systemów Patriot, że zużycie rakiet będzie zbyt duże. Tymczasem chodziło o danie sobie możliwości, żeby Polska mogła strącać pociski, które zmierzają w kierunku naszego kraju, nawet jeżeli nie mamy pewności, czy taka rakieta spadnie metr przed naszą granicą, czy metr już po naszej stronie – mówi generał.
Według naszego rozmówcy, jest na to zgoda prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który pewnie chciałby nawet takiego parasola ochronnego nad zachodnią Ukrainą.
– Ale nam chodzi tak naprawdę o pas sanitarny rzędu 20, maksymalnie 50 kilometrów, w którym polskie systemy obrony powietrznej mogłyby zestrzeliwać rakiety manewrujące, zmierzające w naszą stronę. Myślę, że po pięciu takich zdarzeniach, które już miały miejsce i były cynicznym sposobem testowania przez Rosjan naszego systemu obrony powietrznej, najwyższa pora żebyśmy takie rakiety strącali – mówi Polko.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.