Prof. Bralczyk dla „Wprost”: Gdy pani mówi do kotka: „chodź do mamusi”, razi mnie to, jak diabli

Prof. Bralczyk dla „Wprost”: Gdy pani mówi do kotka: „chodź do mamusi”, razi mnie to, jak diabli

Prof. Jerzy Bralczyk
Prof. Jerzy Bralczyk Źródło: PAP / Zbigniew Meissner
Profesor Jerzy Bralczyk wywołał lawinę komentarzy swoją wypowiedzią w TVP. Językoznawca otwarcie przyznał, że nie podoba mu się używanie w kontekście zwierząt sformułowań, które odnoszą się do ludzi. – Pies nie umiera, a zdycha – uznał. Choć obrońcy zwierząt wytknęli mu brak empatii, profesor mówi „Wprost”, że takie komentarze nie robią na nim wrażenia, natomiast dostrzega pozytywną stronę „tej wrzawy”. – Ludzie zainteresowali się sprawami językowymi, co mnie niezmiernie cieszy – skwitował.

W sobotę prof. Bralczyk gościł w programie „100 pytań do”..., w którym odpowiedział na pytanie o „osoby ludzkie” i „osoby nieludzkie”, czyli zwierzęta.

– Nie pasuje mi, tak samo jak nie pasuje mi adoptowanie zwierząt. Jednak co ludzkie, to ludzkie. Jestem starym człowiekiem i preferuję te tradycyjne formuły i sposób myślenia. Nawet mówienie, że choćby najulubieńszy pies umarł, będzie dla mnie obce. Nie, pies, niestety, zdechł – stwierdził językoznawca.

Chwilę później dodał jednak, że bardzo lubi zwierzęta.

Po tych słowach w sieci rozpętała się burza, a jedna z dziennikarek, Agnieszka Gozdyra, napisała na platformie X, że „gigantyczne pretensje” do profesora o to, że „zasłania się swoim wiekiem” i „wykorzystuje niekwestionowany autorytet, by zaistnieć”, uderzając w zwierzęta, których „pozycja jest i tak bardzo podła”.

"Niegodne jest dla mnie przemawianie z (zasłużonej) pozycji wybitnego językoznawcy, by umniejszyć istoty, które człowiek od wieków wybija, wykorzystuje, eksploatuje ponad wszelką miarę i panem których się obwołał. Na końcu jeszcze – odmawia im nawet minimum szacunku słowem „umierać”, zastępując je pogardliwym „zdychać”. Profesor zaistniał, ale przy okazji wywołał lawinę komentarzy i deklaracji, świadczących, jak wiele osób nie akceptuje takiego opisu świata. Wszak język opisuje rzeczywistość i także naszą wrażliwość. Można być profesorem i osobą pozbawioną empatii" – nie kryła irytacji dziennikarka.

Co na to sam sprawca zamieszania?

Cieszy mnie, że ludzie zainteresowali się kwestiami językowymi. To pozytywny wymiar tej sytuacji, natomiast mówienie o gigantycznych pretensjach w stosunku do mnie, to przesada. Nie zasłaniam się wiekiem, po prostu nie robię z siebie młodego. Poza tym, jeśli ktoś ma niekwestionowany autorytet, na ma potrzeby, by zaistnieć. To nielogiczne – odpowiada na zarzuty prof. Bralczyk.

Dodaje, że nie rozumie, dlaczego jego wypowiedź, wywołała tak skrajne emocje.

Źródło: Wprost