Bartłomiej Sienkiewicz, nowy europoseł Koalicji Obywatelskiej przed wyborami europejskimi twierdził, że nie wybiera się do Parlamentu Europejskiego, bo to jest „cmentarzysko politycznych słoni”. I choć mandat zdobył, to chyba postanowił dać wyraz swojej niechęci do nowego miejsca pracy, bo podczas pierwszej sesji plenarnej w Strasburgu trudno go było spotkać. Nie pojawił się nawet na konferencji prasowej polityków Koalicji Obywatelskiej. Pytani przez dziennikarzy w Parlamencie Europejskim politycy PO nie byli w stanie odpowiedzieć, gdzie podziewa się europoseł.
Politycy Konfederacji, którzy dostali się do Parlamentu Europejskiego są w siódmym niebie.
– Tu mają arenę do robienia rozróby. Ewa Zajączkowska-Hernik chce być drugim Grzegorzem Braunem, dlatego zdecydowała się na wypowiedź przed głosowaniem nad wyborem szefowej Komisji Europejskiej. Zresztą AFD pozwala jej błyszczeć – mówi nasz rozmówca ze Strasburga.
Polityczne życie w Europarlamencie toczy się spokojnie.
– Tutaj nie ma co robić. Chyba będę musiał bardziej zaangażować się w politykę krajową – twierdzi jeden z nowych europosłów.
Mimo wszystko, w Parlamencie Europejskim jest co robić, ale odbiega to od pracy w polskim Sejmie.
– Rauty, polityka zakulisowa przy niemal codziennych kolacjach. Tak się robi dużą, europejską politykę – opowiada z uśmiechem europoseł.
Co ciekawe, rautów i kolacji przy świecach miał unikać Donald Tusk za czasów szefowania Radzie Europejskiej.
– Tusk nie lubił polityki brukselskiej, nie bywał na przyjęciach, kolacjach – opowiada jedna z osób pracujących przy instytucji europejskiej w Brukseli.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.