Krystyna Romanowska: Uważa pan, że uczniowie „Szkoły w Chmurze” dobrze sobie poradzili z maturą?
Tomasz Tokarz: Muszę przyznać, że wyniki mnie nawet pozytywnie zaskoczyły. Bo co one oznaczają? Że chodząc codziennie do szkoły i zmagając się z presją kartkówek uczeń w klasycznej szkole stacjonarnej ma szansę zdać maturę z 86-procentowym prawdopodobieństwem, a nie chodząc do niej wcale – z 75 proc. Różnica jest duża, ale nie przytłaczająca. Od razu zaznaczę, że według mnie „Chmura” nie ma wiele wspólnego z wynikami swoich uczniów. Większość uczniów „Chmury” uczyła się samodzielnie, ewentualnie przy wsparciu rodziców.
Natomiast te wyniki zaprzeczają tezie, że bez szkoły każdy uczeń wyląduje na bruku, będzie analfabetą i nic nie osiągnie. Dla większej części uczniów ten model jest wystarczający, by zdać i móc iść na studia.
Wyniki są gorsze, ale pytanie, czy są aż tak dużo gorsze, biorąc pod uwagę, że uczniowie „Chmury” pracowali w dużym stopniu samodzielnie. Z matury z angielskiego osiągnęli wynik nawet lepszy niż średni. Natomiast dużo słabiej wypadli z matematyki. Wydaje mi się, że wiem dlaczego.
Dlaczego?
Do „Szkoły W Chmurze” często szły osoby, które nie radziły sobie z matematyką w poprzednich szkołach. Były zagrożone.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.