„Know-how” dla oszustów? Znana firma w tarapatach. „Potrzeba wszczęcia postępowania karnego”

„Know-how” dla oszustów? Znana firma w tarapatach. „Potrzeba wszczęcia postępowania karnego”

Prokuratura Okręgowa w Warszawie
Prokuratura Okręgowa w Warszawie Źródło: PAP / Wojciech Olkuśnik
Klienci stracili pieniądze, ale prezes broni się, że sama jest poszkodowana, a wszystkiemu winien jest nieuczciwy kontrahent. Jak jednak ustaliliśmy w prokuraturze, zakończyły się czynności sprawdzające i wkrótce może ruszyć postępowanie karne. Chodzi o oszustwo.

Klienci płacili niemal do ostatniej chwili, a wiadomość o tym, że znana firma wykończeniowa – prowadzona przez spółkę Decorproject – zamierza ogłosić upadłość, otrzymali z dnia na dzień. Wcześniej nic nie wzbudziło ich podejrzeń. Widzieli lśniące katalogi, opinie zachwyconych klientów, firma chwaliła się, że przez kilkanaście lat zrealizowała ponad dwa tysiące projektów. Jednak część klientów nawet nie zobaczyła ekip remontowych w swoich domach i mieszkaniach.

Teraz walczą o to, aby zobaczyć z powrotem pieniądze, które za wykonanie prac zapłacili, co opisywaliśmy we „Wprost”.

Spółka pod lupą sądu i prokuratury

Firmie działającej pod marką „urzadzamypodklucz.pl” przygląda się zarówno sąd, który decyduje, czy wyda postanowienie o upadłości, jak i prokuratura, która sprawdza, czy doszło do oszustwa. W tle pojawiają się doniesienia, że kondycja finansowa spółki była zła od dłuższego czasu. Pełnomocnicy pokrzywdzonych zauważają, że w Krajowym Rejestrze Sądowym przestały pojawiać się sprawozdania finansowe. I podejrzewają, że firma mogła przyjmować pieniądze od klientów, aby opłacić wcześniejsze zobowiązania. Poza tym pomiędzy wspólnikami – byłym małżeństwem – miało dochodzić do konfliktów.

Czytaj też:
Tajemniczy upadek znanej firmy remontowej. „Okazało się po zapłacie 25 tysięcy złotych”

Jednak prezes spółki Anna Sadowska-Wójcik twierdzi, że sama jest poszkodowana, tak jak klienci. Podkreśla, że na upadłość „nie była przygotowana”, a winien jest „nieuczciwy” kontrahent, który nie zapłacił firmie za „zrealizowane prace wykonawcze”.

„Przez jakiś czas próbowaliśmy sobie poradzić z tą sytuacją, ale finalnie firma utraciła płynność finansową” – tłumaczy.

Informuje też, że pozew przeciwko kontrahentowi trafił już do sądu, spółka zamierza wyegzekwować aż 21 milionów złotych, a wcześniej podjęła „wszelkie kroki przewidziane kontraktem”, aby uzyskać należność.

Potwierdziliśmy w warszawskim Sądzie Okręgowym, że sprawa wpłynęła 10 maja 2024 roku. Pozwanym jest jedno z największych w Polsce konsorcjów budowlanych.

Wcześniej, 4 kwietnia, w sądzie zarejestrowany został pierwszy wniosek o ogłoszenie upadłości spółki. Po miesiącu został jednak zwrócony ze względu na braki formalne. Kolejny zarejestrowano 16 maja. Niecały miesiąc później sąd wydał postanowienie zabezpieczające, ustanowił tymczasowego nadzorcę, którego zadaniem ma być – najprawdopodobniej – ustalenie posiadanego przez spółkę majątku. Jeżeli okaże się, że majątku nie ma, wniosek o upadłość może zostać oddalony.

Czytaj też:
Jak fiskus okradł kobietę na 200 tys. zł. Chodzi o podatek od spadków i darowizn

Tysiąc wierzycieli, 4 miliony złotych i „potrzeba postępowania karnego”

Z kolei prokuratura zakończyła już czynności sprawdzające. Jak udało nam się dowiedzieć, spółka ma aktualnie ponad tysiąc wierzycieli na kwotę około 4 milionów złotych.