Brak snu i upał. Fanek Taylor Swift nic nie jest w stanie zrazić! „Jestem tutaj od 2 w nocy”

Brak snu i upał. Fanek Taylor Swift nic nie jest w stanie zrazić! „Jestem tutaj od 2 w nocy”

Przed koncertem Taylor Swift w Warszawie
Przed koncertem Taylor Swift w Warszawie Źródło: Wprost / Marzena Tarkowska
To już dziś! Na warszawskim Stadionie Narodowym im. Kazimierza Górskiego – o 19:30 – wystąpi amerykańska gwiazda – Taylor Swift. Niektórzy fani ustawiali się pod obiektem już o drugiej w nocy, by zająć jak najlepsze miejsca na publiczności. Dziennikarka „Wprost” – Marzena Tarkowska – także wybrała się pod PGE Narodowy, by na własne oczy zobaczyć tłumy. Rozmawiała też z kilkoma Swifties. To, co jej powiedziały, może wielu zaskoczyć.

Taylor Swift zostanie w stolicy przez kolejne trzy doby – od 1 do 3 sierpnia. Na jej koncert czekają tłumy fanek i fanów. Każdego dnia o godzinie 14 obsługa, zgodnie z harmonogramem, otwierała będzie bramę nr 4, przez którą przejdą osoby z VIP-owskimi biletami stojącymi – tymi najbliżej sceny. O 15 zaś na teren obiektu wejść będzie mogła publiczność mająca standardowe bilety.

O godzinie 18:15 rozpocznie się wyczekiwany koncert. Nim na scenie pojawi się amerykańska wokalistka, tłum rozgrzeje dla niej zespół rockowy Paramore. Energiczne brzmienia i charakterystyczny głos liderki Hayley Williams to zdaniem wielu idealny support.

Szykuje się wielkie wydarzenie. Fanki czekają na swoją idolkę od wielu, wielu godzin. Niektóre Swifties poszły wcześniej spać lub zrezygnowały z odpoczynku, by jeszcze w nocy ruszyć pod PGE Narodowy. Chcą zająć jak najlepsze miejsce na terenie obiektu, by podziwiać artystkę na scenie w możliwie jak najlepszych warunkach.

Chan i Shiri pojawili się na miejscu o 3:40 / Barbara – o 7

Swifties wykazały duże poświęcenie. „Jestem tutaj od 2 nocy”

Ruch drogowy w okolicy PGE Narodowego jest utrudniony. To dlatego, że tłumy ludzi przybywają na koncert i ustawiają się w długiej kolejce. Pierwsze osoby w okolicy stadionu zobaczyć można było już o godzinie drugiej w nocy!

Dziennikarka „Wprost”, która znajduje się pod stadionem, zwraca uwagę na warunki pogodowe, które towarzyszą oczekującym na wydarzenie. W okolicy godziny 11 termometry wskazywały 27 stopni Celsjusza. – Ale fanów to nie zraża! – zauważa Marzena Tarkowska. Dodaje, że przed południem słychać było już próbę muzyczną Paramore.

Postanowiła porozmawiać z jedną z fanek gwiazdy, która już nie może doczekać się koncertu. – Cześć, jestem Barbara, mam 21 lat. Przyszłam tu około siódmej rano – mój numer to 106 – mówi. Jak wyglądało „numerowanie” publiczności? – Była jedna dziewczyna, która się zajęła organizacją i nas wszystkich tutaj ustawiała. Ochrona pozwalała na „numerkowanie”, ale powiedziała, że generalnie nie będzie tego przestrzegać, musimy się sami zorganizować – wyjaśniła. Przekazała też, że oczekujących podzielono na trzy strefy: lewą, prawą i środkową. – Może będzie dobrze – wyraziła nadzieję.

Siódma rano brzmi imponująco. To zdecydowanie duże poświęcenie, by przybyć na koncert ponad 10 godzin wcześniej. To jednak nic przy kolejnej fance. – Hej, mam na imię Natalia. Czekam od trzeciej rano. I nie spałam od tego momentu – przyznaje z uśmiechem. O tej porze pewnie nikogo nie zastała pod stadionem? To przecież bardzo wczesna godzina, 15 godzin przed show. A jednak Natalia nie była sama, bo godzinę wcześniej pod PGE stanęła kolejna rozmówczyni dziennikarki „Wprost” – Julia. – Cześć, jestem tutaj od drugiej – zaznacza. Z relacji innych mediów wynika, że pierwsze osoby pojawiły się pod stadionem rzekomo już wieczorem dnia poprzedniego. Julia mówi jednak, że gdy przyszła, pod obiektem była tylko jedna osoba, która ją wyprzedziła.

Natalia i Julia były pierwsze

Fanka: Jak byłam młodsza, nie przepadałam za muzyką Taylor Swift, dopóki...

Czy miała miejsce „walka” o dobre miejsce na koncercie? – Na ten moment jest wszystko „ok”. Pytanie, jak to będzie wyglądać, gdy wejdziemy do środka – zastanawiają się dziewczyny. Jeśli chodzi o „numerkowanie”, zabrały się za to same. – Kolega dał nam marker – tłumaczy rozmówczyni „Wprost”.

Fanki Taylor nazywane są „Swifties”. Określenie wzięło się od tego, że część fanek znana jest ze swojego oddania TS. Zwykle są to młodzi ludzie (choć niekoniecznie), którzy są bardzo aktywni w mediach społecznościowych i zaangażowani w promowanie muzyki wokalistki. Niekiedy zaciekle bronią też idolki.

Co sprawiło, że rozmówczynie „Wprost” zostały „Swifties”? Swoją historią zgodziła podzielić się z nami Julia. – Jak byłam młodsza, nie przepadałam za muzyką Taylor Swift, dopóki nie zanurzyłam się w jej dyskografii i nie zrozumiałam, o czym są jej piosnki. Dopiero wówczas doceniłam jej talent, mocno uderzyły mnie jej słowa – przyznaje.

The Eras Tour. Po Warszawie Taylor Swift poleci do Wiednia

Koncert amerykańskiej gwiazdy w Warszawie odbędzie się w ramach jej szóstej trasy koncertowej – The Eras Tour. Kolejnym przystankiem po Polsce będzie Austria. 8 sierpnia Taylor Swift wystąpi na Ernst-Happel-Stadion w Wiedniu.

Po południu wokalistka przyleciała do Warszawy. Warto dodać, że za najtańszy bilet na trzydniowe wydarzenie Swifties musiały zapłacić 199 złotych. Natomiast wejściówka VIP kosztować mogła je nawet ponad 2 tys. zł.

Czytaj też:
„Sypialnię na koncert Taylor Swift odstąpię”. Tak można zarobić
Czytaj też:
Co zwiedzą w Polsce zagraniczni „swifties”? Te punkty mogą was zaskoczyć

Źródło: Wprost.pl / PGE Narodowy