Namierzyli bizona na gigancie, ale pojawił się problem. „Niewykonalne zadanie”

Namierzyli bizona na gigancie, ale pojawił się problem. „Niewykonalne zadanie”

Bizon, zdjęcie ilustracyjne
Bizon, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock
Jest zbyt dziki, by żyć w zamknięciu, ale do hodowli wrócić nie może. Niepewna przyszłość stanęła przed bizonem, który od miesięcy razem z towarzyszami swojego gatunku tułał się po lasach i polach województw łódzkiego i śląskiego. Ostatnie ze zwierząt na gigancie zostało namierzone.

Wiele tygodni trwała włóczęga bizona, który razem z dwoma innymi osobnikami przemierzał leśne gęstwiny. Zwierzęta uciekły z ośrodka w Kurozwękach. Towarzysze samca zostali odłowieni miesiąc temu, jednak do tej pory on sam pozostawał nieuchwytny.

Na jego trop wpadli myśliwi. – Jest osłabiony, ale wraca do sił – przekazał dziennikarzom TVP Kielce Robert Bąk, Łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Tarnobrzegu.

Myśliwi odkryli bizonią kryjówkę

Namierzono go w nocy ze środy na czwartek. Krył się w leśnej gęstwinie, niedaleko ośrodka w Kurozwękach (Świętokrzyskie), z którego uciekł. Myśliwi zauważyli go, gdy opuścił swój azyl na starym bagnisku. – Bizon jest jeszcze trochę osłabiony po zastrzyku usypiającym, ale ogólnie ma się dobrze i wraca do sił – powiedział Robert Bąk. Dodał, że zwierzę pasło się na owsie, ale po kilku godzinach schował się do swojej ostoi. – Wiemy dokładnie, gdzie przebywa – zaznaczył łowczy.

Internauci zainteresowani losem bizona obawiali się, że zwierzę zostanie odstrzelone. Jak uspokoił jednak Robert Bąk, myśliwi nie chcą strzelać do bizona i apelują, by znaleźć mu nowe schronienie.

Jak zaznaczył jednak Lech Buchholz, kielecki konserwator przyrody, problem jest jednak w tym, że w Polsce nie istnieje aktualnie ośrodek, który przyjąłby bizona. – Dostaliśmy do zrobienia niewykonalne zadanie – stwierdził, odnosząc się do oczekiwań społeczeństwa, które wymaga, by zwierzęciu zapewnić schronienie.

Zbyt dziki, by żyć w zamknięciu

Ośrodek w Kurozwękach jako jedyne miejsce w Polsce może prowadzić hodowlę bizonów. Zarządcy placówki uznali, że bizon-uciekinier jest jednak zbyt dziki, by mógł być trzymany na zamkniętej przestrzeni, ale żeby mógł wrócić do swojego stada, musiałby przejść kwarantannę w specjalnie do tego przygotowanej zagrodzie. Taką jednak ośrodek jeszcze nie dysponuje.

Łowczy zaznaczył jednak, że bardzo ważna jest wiedza na temat tego, gdzie bizon aktualnie się znajduje. Ocenił, że najgorzej będzie, gdy zwierzę przemieści się i dotrze do Lasów Janowskich – tam bowiem bytuje najbliższe stado żubrów. A, jak podkreślił Robert Bąk, krzyżówka bizona z żubrem byłaby „przyrodniczą katastrofą”, bowiem bizon jest w Polsce uznawany za gatunek inwazyjny, który stanowi zagrożenie dla rodzimego żubra europejskiego.

Łowczy o ewentualnej „przyrodniczej katastrofie”

„Na razie wiemy, gdzie bizon przebywa i to jest bardzo ważne. Natomiast najgorszą z możliwych opcji będzie, jeśli ponownie uda się na wschód w kierunku Lasów Janowskich” – powiedział.

To tam znajduje się najbliższe wolnożyjące stado żubrów. Konserwator podkreślił, że ewentualna krzyżówka bizona z rodzimym gatunkiem – co jest możliwe – byłaby „przyrodniczą katastrofą”. Bizon jest w Polsce uznawany za inwazyjny gatunek obcy, zagrażający populacji żubra europejskiego.

Czytaj też:
Grupa bizonów na gigancie. „To gatunek inwazyjny, zagraża żubrowi”
Czytaj też:
Taka sytuacja zdarza się raz na 10 milionów. Sfotografowano białego bizona

Opracowała:
Źródło: TVP