„Coraz więcej osób strasznie mnie krytykuje za »brak pracy« czy możliwość wsparcia poprzez np. wirtualną kawę, oburzają się, jak sprzedaje swoje książki za pieniądze! A kiedy rozdaje za darmo z możliwością symbolicznego docenienia w późniejszym terminie poprzez wirtualną kawę sumują, że żebrzę. Moim głównym celem jest pomoc innym na przykład przy zrzuceniu kilogramów czy przy bólach kolan, jeśli moje rady będą pomocne, możesz to docenić, ale nie musisz” – napisała w mediach społecznościowych Dominika Clarke.
– Wielkie oburzenie hejterów, bo Dominika wielce szanowana bizneswoman ma czelność prosić o zapłatę za dostępność do książki lub też ma czelność dać link do postawienia kawy za wykonywaną pracę. Za dzielenie się darmowymi poradnikami, w których można się dowiedzieć ciekawych informacji – zaczęła wyjaśniać wątek matka pięcioraczków z Horyńca.
Matka pięcioraczków z Horyńca prowadzi media społecznościowe dla pieniędzy? „No halo, a po co?”
– Słuchajcie, ja nie wiem, czy ja żyję na jakiejś innej planecie niż ci hejterzy, którzy non stop narzekają: to nie pracuje, to pracuje i żąda zapłaty, to wydaje książki, które nie są za darmo – kontynuowała Dominika Clarke. Matka pięcioraczków z Horyńca stwierdziła, że „najlepszym” zarzutem jest to, że „prowadzi media społecznościowe po to, żeby zarobić”.
„No halo, a po co się prowadzi ten media? Po to, żeby zarobić. Kochani, to że ja nie idę do pracy, nie podbijam karty obecności w jakiejś fabryce – kiedyś to robiłam, teraz już nie – to nie oznacza, że ja nie pracuję lub że pracuję mniej, lub że ta praca jest mniej jakościowa albo mniej ważna” – podsumowała Dominika Clarke. Na koniec matka pięcioraczków z Horyńca zapytała, „czy będąc mamą w domu i wychowując dzieci, to nie jest praca”.
Czytaj też:
Rodzina pięcioraczków z Horyńca się przeprowadza. „Nastał ten dzień, godzina zero”Czytaj też:
Niespodziewany „gość” u pięcioraczków z Horyńca. „Był dość duży, ale nie był mną zainteresowany”