Łukasz uznał, że to najwyższy czas, gdy zobaczył, jak ukraińscy żołnierze rozdają cywilom broń. Paweł strzelał już lata temu, w czasie obowiązkowej służby wojskowej. Nawet synowi na osiemnastkę kupił pakiet na strzelnicę, ale sam pozwolenie uzyskał dopiero niedawno. Podobnie Maciej, który mówi, że papiery wyrobił ze względów ekonomicznych. Piotr wciąż czeka, choć jest bliżej niż dalej. Co prawda służba w wojsku go ominęła, ale wiatrówkę miał w rękach już jako dziecko. Przed nim jeszcze rozmowa z dzielnicowym, ostatnie formalności i będzie mógł schować własną broń do pancernej szafy.
– Dobrze jest wiedzieć, którym końcem strzelać – uśmiecha się Łukasz. – Ale moja broń leży w szafie, nie chodzę z nią na co dzień, nie czuję się na tyle zagrożony – zaznacza.
Na ścianach wisi cały arsenał. Od pistoletów, przez strzelby po karabiny. Marcin Kopański swój sklep z bronią i amunicją prowadzi na tyłach domu. Zaczęło się osiem lat temu, gdy rzucił pracę w korporacji. Dzisiaj ma grono stałych klientów, pracownicy co chwilę odbierają telefony, odpowiadają na pytania o kaliber, ceny i dostępność amunicji. Ale pojawiło się też grono nowych klientów. Nawet takich, którzy dzwonią i oświadczają, że chcą kupić broń. Problem w tym, że nie mają ani pozwoleń, ani doświadczenia.
– Zauważyliśmy rozkwit chęci do posiadania broni. Wcześniejsze wojny, w Afganistanie czy Iraku, były daleko od nas. Dzisiaj wsiadamy samochód, mijamy Kijów i właściwie dojeżdżamy do strefy działań wojennych. Rolnik wyjechał na pole i nie wrócił do domu, bo coś spadło u nas, w kraju, gdzie wojny nie ma – mówi Marcin.
– Wojna stałą się katalizatorem dla osób, które kiedyś o tym myślały, ale przez obowiązki, rodzinę, pracę, nie miały na to czasu – dodaje.
Więcej pozwoleń, więcej broni
Polacy w ostatnich latach zaczęli się zbroić. Rośnie zarówno liczba pozwoleń, jaki i sztuk broni, którą posiadają. W 2014 roku wydano ponad 7 tysięcy pozwoleń na broń, w tym 4811 w celach łowieckich, 1488 pozwoleń sportowych, do tego 628 kolekcjonerskich. Łączna liczba pozwoleń przekroczyła wówczas 197 tysięcy. W kraju było ponad 381 tysięcy zarejestrowanych sztuk broni, najwięcej łowieckiej – ponad 272 tysiące – w celu ochrony osobistej – prawie 67 tysięcy – oraz broni sportowej – ponad 30 tysięcy.
Siedem lat później, w 2021 roku, wydano już niemal 20 tysięcy pozwoleń. Najwięcej na broń kolekcjonerską – 9 233, kolejne 6 806 na broń sportową i 3 670 – na łowiecką.
Rekord padł jednak w 2022 roku, gdy Rosjanie wkroczyli na Ukrainę. Wydano wtedy 37 402 pozwolenia, w tym prawie 20 tysięcy na broń kolekcjonerską, ponad 13 tysięcy na sportową i 4 tysiące na łowiecką. W 2023 liczba znów wzrosła – wydano aż 40 867 pozwoleń, z czego ponad 17 tysięcy na broń kolekcjonerską, 12 tysięcy na sportową, ponad 6 tysięcy na ochronę osobistą (rok wcześniej zaledwie 154 pozwolenia) i znów 4 tysiące na łowiecką.
Pod koniec 2023 roku łączna liczba pozwoleń wzrosła do niemal 324 tysięcy, a Polacy posiadali prawie 844 tysiące sztuk zarejestrowanej broni. Między 2014 a 2023 rokiem liczba wydawanych rocznie pozwoleń wzrosła niemal sześciokrotnie, zaś liczba posiadanych sztuk broni – ponad dwukrotnie. Jeżeli Polacy będą zbroić się w takim tempie, wkrótce liczba sztuk broni dobije do miliona.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.