Odcinek dostępny jest w ramach promocji:
Podcast został zrealizowany we współpracy ze Studiem Plac.
Telewizja publiczna, powołując się na nieoficjalne informacje, twierdzi, że Państwowa Komisja Wyborcza odbierze PiS 75 proc. subwencji budżetowej na działalność partyjną.
Wiadomo, że w PKW jest silna grupa dążąca do odebrania partii Jarosława Kaczyńskiego pieniędzy budżetowych, zatem być może rzeczywiście do tego dojdzie. Gdyby tak się stało to byłby poważany kłopot dla PiS.
Trudno będzie robić kampanię prezydencką bez pieniędzy, zaś ich zdobycie będzie wymagało datków finansowych przede wszystkim od działaczy, którzy nie są skorzy do samoopodatkowania się na rzecz partii.
Problem polega na tym, że decyzja o odebraniu PiS subwencji będzie bardzo uznaniowa, bo PKW chce doliczyć do nieujawnionych kosztów kampanii np. cenę sondaży robionych w NASK oraz pensji osób zatrudnionych w Rządowym Centrum Legislacji, które rzekomo nie pracowały na rzecz RCL tylko na rzecz kampanii Krzysztofa Szczuckiego, ówczesnego szefa tego centrum. Tyle, że takie praktyki można wypunktować w każdej partii. Zatem na jedne nadużycia PKW przymykałaby oko, a na inne nie, zaś jedynym kryterium kogo karać, a kogo nie, byłaby wola polityczna.
Na dodatek PKW musiałaby uznaniowo ustalać kwoty usług, które chciałaby doliczyć do nieujawnionych wydatków PiS na kampanię i każda decyzja, jaką w tej sprawie podejmie będzie zła w oczach jednych albo drugich uczestników sceny politycznej. I do podważenia w sądzie.
Coraz częstsze są pogłoski, że to Donald Tusk, a nie Rafał Trzaskowski może być kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.