W stolicy masowo umierają ptaki. Służby ujawniły przyczynę

W stolicy masowo umierają ptaki. Służby ujawniły przyczynę

Wrona siwa, zdjęcie ilustracyjne
Wrona siwa, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock
Od kilku tygodni w Warszawie masowo umierają ptaki krukowate. Wiadomo już, co je zabijało. Główny Inspektorat Weterynarii i Główny Inspektorat Sanitarny wydały w tej sprawie wspólny komunikat.

Wyniki opracowano na podstawie siedmiu próbek, które pobrane zostały ze zwłok ptaków na ternie Warszawy. Zbadano materiał z ptaków znalezionych w dzielnicach Ochota, Mokotów, Bielany, Praga Północ i Praga Południe. Poszerzono jednocześnie badania o metale ciężkie, pestycydy i wirus Gorączki Zachodniego Nilu, który wśród aktywistów był mocno brany pod uwagę w tezach dotyczących powodu śmierci ptaków.

Winny wirus Gorączki Zachodniego Nilu

„W pięciu z siedmiu próbek pochodzących od wron siwych przekazanych do badania w Powiatowym Instytucie Weterynarii – Państwowym Instytucie Badawczym w Puławach w dniu 29 lipca 2024 roku z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Warszawie, stwierdzono obecność materiału genetycznego wirusa Gorączki Zachodniego Nilu” – poinformowano w komunikacie.

Wyjaśniono jednocześnie, że gorączka Zachodniego Nilu jest chorobą wirusową, odzwierzęcą. „Głównym wektorem przenoszenia wirusa – w tym na ludzi – są owady hematofagiczne, czyli krwiopijne do których należą: kuczmany, meszki, ślepaki, komary i rzadko kleszcze” – czytamy.

„Wirus gorączki Zachodniego Nilu jest obecnie najszerzej rozpowszechnionym flawiwirusem na świecie, ponieważ jego głównym rezerwuarem są ptaki, a podstawowym wektorem komary” – podał Główny Inspektorat Weterynaryjny.

Ryzyko dla ludzi jest niskie

Dodano, że u większości ludzi (80 procent) zakażenie wirusem gorączki Zachodniego Nilu ma przebieg bezobjawowy. „Objawy występują tylko u około 20 procent zakażonych pacjentów, w tym – u jednej na około 150 osób zakażonych – choroba przebiega pod postacią neuroinfekcji z zajęciem centralnego układu nerwowego. Śmiertelność w tej postaci zakażenia wynosi około 10 procent” – podkreślono w komunikacie. „W aktualnej sytuacji ryzyko objawowych zakażeń u ludzi na terenie naszego kraju należy uznać za niskie” – uspokoił GIW.

Jak już wcześniej informowaliśmy, od kilku tygodni w Warszawie znajdowane są chore i umierające w konwulsjach ptaki, głównie krukowate – wrony, sroki i kawki. Aktywiści bili na alarm, angażując służby, by określić, co zabija ptaki. Brane pod uwagę było kilka scenariuszy – od ptasiej grypy i pomoru drobiu, przez oprysk pestycydami pól uprawnych oraz trutki na szczury, które miały trafiać do ciał ptaków po zjedzeniu martwych gryzoni.

Czytaj też:
Lasy ostrzegają. „Ingerencja człowieka to dla nich wyrok śmierci”
Czytaj też:
Przebadano pisklęta bocianów. Wyniki wskazują na poważny problem

Opracowała:
Źródło: Główny Lekarz Weterynarii i Główny Inspektorat Sanitarny