Polskie wojsko ma liczyć 300 tys. żołnierzy zawodowych, dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej oraz Wojsk Obrony Terytorialnej. Jacek Siewiera w rozmowie z „Faktem” podkreślił, że „połowa przyszłej dekady jest realnym horyzontem na zbudowanie rezerw” w takiej liczbie. Szef BBN założył jednak, że „będzie się to odbywało w ramach zrównoważonego procesu”. Siewiera zaznaczył, że „wiele zależy od stopnia zaangażowania państwa”.
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego powiedział, że „jest za szerokim promowaniem obywatelskiego zaangażowania w sprawy bezpieczeństwa, nie zawsze w charakterze wojskowym”. Siewiera przypomniał, że „Same Siły Zbrojne RP liczą dziś ponad 200 tys. wojska w różnych formach pełnienia służby – w wojskach operacyjnych, uczelniach wojskowych, Wojskach Obrony Terytorialnej, dobrowolnej służbie, aktywnej rezerwie itd”..
Jacek Siewiera o 300 tys. żołnierzy w polskim wojsku
Zdaniem szefa BBN-u „jesteśmy w dwóch trzecich drogi do 300-tysięcznej armii”. Siewiera zwrócił uwagę na budowę rezerwy aktywnej. – Kluczem jest, aby państwo znalazło właściwe formy ich gratyfikacji – czyli wynagradzania oraz dostarczania innej niż tylko finansowej satysfakcji żołnierzom – mówił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Siewiera stwierdził, że „istotne jest też przemyślenie pewnych przywilejów dla aktywnej rezerwy, np. pierwszeństwa przejścia przez bramki na lotniskach”.
Szef BBN-u „nie wykluczył powrotu do służby wojskowej po zakończeniu pracy na obecnym stanowisku”. – Zresztą, jeżeli dojdzie do sytuacji, w której siły zbrojne będą wymagały stawiennictwa, każdy powinien rozumieć wagę obowiązku obrony naszego domu. Jeśli nie my podejmiemy walkę, to następne będą przecież nasze córki i synowie – zakończył Siewiera.
Czytaj też:
Broda i tatuaże w polskim wojsku? Kosiniak-Kamysz zapowiedział rewolucjęCzytaj też:
Powszechny pobór do wojska niepotrzebny? Gen. Skrzypczak: To czemu straszą nas wojną?