Śmiertelny wypadek przy Woronicza w Warszawie. Bliscy kierowcy: To dobry człowiek

Śmiertelny wypadek przy Woronicza w Warszawie. Bliscy kierowcy: To dobry człowiek

Pogotowie. Zdjęcie ilustracyjne
Pogotowie. Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Soft Light
Kilka dni temu na warszawskim Mokotowie – przy ulicy Woronicza – doszło do koszmarnego wypadku. 45-letni kierowca miał potrącić pieszą na „zebrze”, a później wjechać w przystanek autobusowy. W wyniku zdarzenia rannych zostało aż 10 osób. Dwie z nich niestety zmarły. Sąd podjął w piątek decyzję odnośnie zastosowania środka zapobiegawczego wobec podejrzanego. Bliscy kierowcy przerwali milczenie.

Dwie osoby, które nie przeżyły wypadku, to kobiety w wieku 48 i 56 lat. Trzy inne znajdują się w ciężkim, choć stabilnym, stanie w szpitalu (wśród nich jest między innymi 3,5-letnie dziecko z obrażeniami wielonarządowymi – w tym uszkodzeniami twarzoczaszki) – podaje TVN Warszawa.

45-latek został zbadany po wypadku na obecność alkoholu we krwi. Był trzeźwy. Pojazd, który wjechał w wiatę, to SUV (sport utility vehicle), czyli samochód o większych niż typowa osobówka rozmiarach.

Grozi mu nawet osiem lat więzienia. „Dobry człowiek”

45-latek usłyszał już zarzut „nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, której skutkiem jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób” – przypomina „Fakt”. Jeśli okaże się, że jest winny, może otrzymać od pół roku do nawet ośmiu lat więzienia.

Prokurator Piotr Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazał dziennikowi, że organ zawnioskował o zastosowanie środka tymczasowego wobec 45-latka, w postaci trzymiesięcznego aresztu. Później, w rozmowie z Polską Agencją Prasową rzecznik poinformował, że warszawski sąd rozpatrzył go pozytywnie. 16 sierpnia odbyło się posiedzenie w tej właśnie sprawie. Przed gmachem wymiaru sprawiedliwości „Fakt” zadał natomiast kilka pytań żonie i siostrze 45-latka, które czekały na wieści.

Pierwsza z kobiet powiedziała, że „to dobry człowiek”, „bez nałogów”, a także, że „nie jest piratem drogowym”. 45-latek ma zatrudnienie, wykonuje pracę. Małżeństwo wychowuje dwoje dzieci. Siostra 45-latka mówiła natomiast, że zarówno dla mężczyzny, jak i dla jego bliskich to, co się stało, „jest tragedią”. Stwierdziła, że nie wie, co wydarzyło się feralnego dnia. „Byłoby dla niej bardziej wytłumaczalne, gdyby kierowca był nietrzeźwy lub pod wpływem innych używek”. Nie wie, dlaczego stało się to, co się stało.

Jechał z zawrotną prędkością?

Warto dodać, że choć 45-latek był trzeźwy, to jednak do badań pobrano jego krew, by sprawdzić, czy w jego organizmie nie znajdowały się innego rodzaju substancje. Informowała o tym TVN Warszawa aspirant sztabowy Marta Haberska z warszawskiej policji.

Dlaczego doszło do wypadku? W jakich okolicznościach nastąpił? To wszystko będzie ustalane. W środę jednak w rozmowie z dziennikarzami TVN jeden z policjantów z Warszawy anonimowo wskazał, że podejrzany mógł poruszać się z dużą prędkością. Mówił między innymi o „długich śladach zarzucania”.

Czytaj też:
7-latka błąkała się w nocy po mieście. To, co zrobiła jej matka, wprawia w osłupienie
Czytaj też:
Dolny Śląsk. Zderzenie czołowe autobusu i osobówki. 23 osoby ranne

Źródło: fakt.pl / TVN Warszawa / pap.pl