"Dziennik" napisał w sobotę, że tajne archiwum zlikwidowanych Wojskowych Służb Informacyjnych wywieziono do Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nieoznakowane furgonetki - pisze "Dz" - krążyły między siedzibą służb wojskowych a Biurem Bezpieczeństwa Narodowego do ostatnich godzin rządów PiS.
"Wczoraj dotarły do mnie informacje, że nie tylko są wywożone dokumenty, ale też, że są kopiowane twarde dyski z komputerów znajdujących się w siedzibie Komisji Weryfikacyjnej (Komisja Weryfikacyjna b. Wojskowych Służb Informacyjnych)" - powiedział w sobotę Klich w TVN24.
Jak dodał, już w piątek na jego polecenie, postępowanie sprawdzające w tej sprawie zostało wszczęte przez szefa kontrwywiadu wojskowego. Klich nie chciał ujawnić skąd pochodzą informacje o wywożeniu tajnych archiwów.
Zaznaczył, że jest to rutynowe sprawdzanie. Jak mówił, chodzi o uzyskanie rzetelnej wiedzy, co się wydarzyło. "Czekam na meldunek w tej sprawie" - powiedział szef MON.
Nieco wcześniej w sobotę szef MON był też gościem programu "Kontrapunkt" radia RMF FM i tygodnika "Newsweek". Pytany tam o sprawę informacji o wywożeniu akt b. WSI powiedział, że polecił w piątek szefowi kontrwywiadu wojskowego zbadanie sprawy i przekazanie mu meldunku na ten temat.
"Taki meldunek otrzymałem. Szef kontrwywiadu wojskowego poinformował mnie, że nic z tych rzeczy, które są opisywane w dzisiejszej prasie, nie miały miejsca" - powiedział Klich.
Na pytanie, czyli że żadnego wywożenia akt z budynku b. WSI i przewożenia do BBN nie było szef MON powiedział: "Powtórzę raz jeszcze: jeżeli mieć zaufanie do obecnego szefa kontrwywiadu wojskowego i jego rzetelności, to nic takiego nie miało miejsca".
Dopytywany, czy on takie zaufanie ma Klich odparł, że "trudno było sobie wyrobić takie zaufanie w ciągu kilkunastominutowej rozmowy".
Szef MON przyznał, że dotychczas nie rozmawiał z kierownictwem Komisji Weryfikacyjnej - od 9 listopada Kancelaria Prezydenta podała, że b. premier i obecny doradca prezydenta Jan Olszewski zastąpi Antoniego Macierewicza na stanowisku szefa tej komisji.
Minister ON zaznaczył, że nie ma między MON a komisją żadnej zależności służbowej, w związku z czym "trudno rozmowę wszczynać". Podkreślił, "późniejsze decyzje, rozmowy i ewentualne wyjaśnienia na poziomie politycznym mogą następować tylko w oparciu o rzetelną wiedzę jaką się posiada".
Klich powiedział, że nie będzie oceniał decyzji poprzedniego premiera Jarosława Kaczyńskiego o przedłużeniu pracy Komisji Weryfikacyjnej do 30 czerwca 2008 r. Zaznaczył, że komentarz w tej sprawie należy do premiera Donalda Tuska.
Według Klicha działanie Komisji Weryfikacyjnej, która - jak mówił - była "elementem polityki poprzedniego rządu" powinno być zatrzymane, kiedy w Polsce zmienia się rząd. Jego zdaniem, nowy rząd powinien decydować czy utrzymać działania komisji w dotychczasowym kształcie, czy zmienić formułę weryfikacji.
Zauważył, że "stwarzanie faktów dokonanych" nie jest tylko złym obyczajem politycznym, ale próbą narzucenia nowym władzom, pewnej filozofii, którą "poprzedni rząd prowadził w polityce, a została ona odrzucona w wyborach 21 października". "To budzi nasze zastrzeżenia, ale decyzja o zmianie należy do premiera" - powiedział.
Klich uważa też, że nie jest możliwy powrót do połączenie wywiadu i kontrwywiadu wojskowego. "Po rozwiązaniu WSI nie można wrócić do tej samej rzeki. W związku z tym zarówno wywiad i kontrwywiad wojskowy muszą zachować niezależność" - stwierdził szef MON w programie "Kontrapunkt".
Natomiast - dodał - służby te powinny być podporządkowane ministrowi obrony narodowej. Klich zaznaczył jednak, że ostateczne decyzje w tej kwestii podejmie premier.
Na pytanie, czy Witold Marczuk pozostanie szefem wywiadu wojskowego, Klich odpowiedział, że to są "najpilniejsze decyzje kto będzie szefem jednej i drugiej służby (wywiadu i kontrwywiadu wojskowego)". "I te decyzji winny być podjęte w przyszłym tygodniu jestem do tego przygotowany" - powiedział szef MON. Przyznał, że ma kandydata na następcę Marczuka, ale - jak dodał - nie może powiedzieć kto to jest.ab, pap