Ostatni kontakt z 35-letnią Izabelą Parzyszek miał miejsce w piątek, 9 sierpnia, kiedy jechała autostradą A4 z Kruszyny do Wrocławia, aby odebrać ze szpitala swojego ojca. Około 18:30 kobieta zadzwoniła do niego i poinformowała, że jej samochód – biała skoda citigo – uległ awarii.
Kolejny kontakt, a zarazem ostatni, miał miejsce godzinę później. Ojciec zadzwonił do niej około godziny 19:40. Wówczas kobieta poprosiła go, aby ten wezwał do niej pomoc drogową. – Kazał jej poczekać. Wysłał tam swoich znajomych. Jej już wtedy nie było – mówił mediom mąż zaginionej.
Niejasne okoliczności i zepsuty samochód
Znajomi ojca Izabeli Parzyszek na miejsce dotrzeć mieli około godziny 21. – Gdy te osoby przybyły na miejsce, okazało się, że samochód stoi na włączonych światłach mijania, ale jest zamknięty – przekazała Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka jeleniogórskiej Prokuratury Okręgowej.
Po rozmowie z ojcem kobiety znajomi rodziny wezwali lawetę. Ta zabrała zamknięty samochód na ich posesję. To dopiero tam funkcjonariusze wraz z technikami dotarli do pojazdu i dokonali wstępnych oględzin. W środku znaleziono telefon kobiety, jednak zniknął plecak z dokumentami.
Słowa prokuratury zaprzeczają medialnym doniesieniom, jakoby samochód był w pełni sprawny, a znajomi rodziny odjechali bezpośrednio nim z miejsca zaginięcia. – Samochód zaginionej udało się odpalić, ale nie jest to równoznaczne z tym, że był w pełni sprawny – tłumaczyła Węglarowicz-Makowska. Aby ustalić realny stan pojazdu powołany ma zostać biegły z zakresu techniki samochodowej.
Fakt, że policja do pojazdu dotrzeć miała dopiero na posesji znajomych ojca kobiety, spowodował liczne spekulacje, czy pojazd w ogóle znajdował się na autostradzie. – Samochód był tego dnia na autostradzie A4 – zapewniła prokuratorka.
Policja dwukrotnie przeszukała autostradę
Poszukiwania na szeroką skalę ruszyły w sobotę, 10 sierpnia. Policja przeszukała fragment autostrady, gdzie znaleziony został samochód. Poza funkcjonariuszami z psami tropiącymi teren przeszukiwali członkowie wspólnoty świadków Jehowy, do której należała zaginiona wraz z mężem. – To było około 120 osób, ale nic nie ustaliliśmy – przekazał mediom mąż zaginionej.
Zaraz po zaginięciu przesłuchali najbliższą rodzinę Izabeli Parzyszek, w tym jej męża. Jednym z tematów była ich relacja i to, dlaczego para od pewnego czasu mieszkała oddzielnie. – To była wspólna decyzja. Uznaliśmy, że musimy od siebie odpocząć. Codziennie mieliśmy jednak ze sobą kontakt, bo mieszkam obok. Żyjemy w zgodzie – tłumaczył mediom mężczyzna.
– Policja szczegółowo zbadała ten wątek i ustaliła, że nie ma on nic wspólnego z tą sprawą – zapewnił.
Na autostradę policja wróciła tydzień później, 17 sierpnia. Służby zamknęły jej fragment na niecałą godzinę. Na oba pasy wyprowadzono psy tropiące. Te jednak ponownie miały nie podjąć żadnego tropu.
Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku porwania
O wszczęciu śledztwa ws. zaginięcia Izabeli Parzyszek prokuratura poinformowała w poniedziałek, 19 sierpnia. – Wstępnie wszczęte zostanie śledztwo w kierunku art. 189. § 1. Kodeksu karnego, czyli pozbawienia wolności innej osoby – przekazała Węglarowicz-Makowska.
Mimo tego, że śledztwo prowadzone jest w tym kierunku, prokuratura podkreśla, żepodejrzenie porwania to jedynie wstępna wersja, ponieważ na tę chwilę nie można stwierdzić, co się stało z zaginioną kobietą. – Nie możemy takiej wersji wykluczyć, ale to wszystko będzie wymagało sprawdzenia – dodała prokuratorka.
W podobny sposób o sprawie mówi policja. – Od samego początku okoliczności zaginięcia kobiety budzą wątpliwości, a całe śledztwo prowadzone jest wielowątkowo, nie zaprzeczamy i nie ukrywamy, że na późniejszym etapie czynności na miejscu zdarzenia mogą być wznawiane – stwierdził st. asp. Łukasz Porębski, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu.
Dwie hipotezy prywatnego detektywa
Do pomocy w poszukiwaniach zaginionej kobiety zaangażowane zostało także Detektywistyczne Biuro Śledcze z Wrocławia. Ono jednak swoje działania ogranicza na ten moment do nagłośnienia zaginięcia. – Nie chcemy ingerować w toczące się postępowanie – powiedział mediom detektyw Tomasz Szewc.
– Nikt nie znika bez śladu, więc myślę, że na pewno zostały jakieś poszlaki. Jeżeli za tydzień sprawa nie ruszy do przodu, wówczas będziemy mogli podjąć czynności operacyjne, czyli na własną rękę rozpocząć poszukiwania – dodał.
Słowa prywatnego detektywa rzucają jednak pewne światło na dwie potencjalne hipotezy: uprowadzenie na autostradzie, o którym mówi prokuratura, oraz dobrowolne wejście do czyjegoś auta i oddalenie się, aby rozpocząć nowe życie. – Od momentu zepsucia auta na autostradzie do ostatniego telefonu pani Izabeli minęła godzina. Przez ten czas nie zadzwoniła po pomoc drogową. To przepraszam, ale co ona robiła przez godzinę w zepsutym aucie? Może na kogoś czekała – powiedział dziennikarzom detektyw.
Czytaj też:
Izabela Parzyszek zaginęła. W sprawie pojawiła się tajemnicza „Tygrysiczka”Czytaj też:
Morderstwo w Gdańsku. Prokuratura potwierdza: zatrzymany to mąż ofiary