Przypomnijmy, że poszukiwana od 9 sierpnia Izabela została we wtorek odnaleziona cała i zdrowa. Kobieta w niejasnych okolicznościach zaginęła na autostradzie A4. Wkrótce po tym, jak jej rodzina zgłosiła brak kontaktu z 35-latką, rozpoczęto zakrojone na szeroką skalę poszukiwania. Trop urywał się na 78. kilometrze autostrady A4, gdzie został znaleziony pojazd kobiety, a w środku jej telefon. Brakowało plecaka z dokumentami.
Wezwano lawetę i przetransportowano pojazd do znajomych. Tam funkcjonariusze policji wraz z technikiem kryminalistycznym dokonali oględzin auta. Kilka dni później policja zablokowała autostradę A4 i pracowała na miejscu z psami tropiącymi. Teren w okolicy autostrady przeszukiwało również 120 Świadków Jehowy.
11 dni po zaginięciu zapukała do drzwi znajomych w Bolesławcu. Przyszła do nich wyczerpana i głodna. Ci powiadomili policję. Jeleniogórska prokuratura przekazała mediom, że życiu kobiety nie zagraża niebezpieczeństwo. Izabela miała jednak zaznaczyć, że nie chce kontaktu z rodziną i nie życzy sobie, by informowano o tym, gdzie aktualnie przebywa. Jej przesłuchanie miało odbyć się w środę, jednak z powodu na jej stan zdrowia zostało przełożone.
Kruszyn żyje zaginięciem Izabeli. „Wyglądała jak trup”
Ta sprawa rozpaliła emocje Polaków. Nadal więcej jest tu pytań niż odpowiedzi. Onet dotarł do sąsiadów i znajomych Izabeli, którzy opowiedzieli o swoich odczuciach i teoriach związanych z sytuacją zaginionej.
Wiadomo było, że razem z mężem należała do Świadków Jehowy. Mieszkali osobno, mieli problemy w małżeństwie. Jak opowiada jedna ze znajomych kobiety, „w ostatnich tygodniach Iza wyglądała jak trup”. – Przestała się malować, była mocno zaniedbana, niewyspana i zapłakana. Części osób żaliła się o swoich problemach w małżeństwie, ale u nich zawsze były jakieś kłopoty, ciągle im się nie układało – mówiła znajoma dodając, że niedawno Izabela miała wspominać w pracy, że chce odejść od wiary. Pracowała w szpitalu. – Wśród Świadków Jehowy separacja, rozwody i w ogóle rozpady małżeństwa są nie do zaakceptowania – podkreśliła rozmówczyni.
Najbliżsi sąsiedzi Izabeli są zszokowani. Mówią, że Kruszyn, z którego pochodzi zaginiona, to spokojne miejsce. Wielu mieszkańców jej nie kojarzy, ale ci, którzy ją znają, twierdzą, że jest bezkonfliktowa i miła.
– Iza jest skrytą osobą, typem samotnika. Grzeczna, bezkonfliktowa. Gdy się mijałyśmy, kłaniała się. Jak jechała autem, machnęła ręką. Jak szła, powiedziała „dzień dobry” – mówiła jedna z jej sąsiadek. Dodała, że mieszkała z mężem w domu jego zmarłej babci. – Nie mieli dzieci, tylko dwa koty. Jego znam od dziecka. Ostatnio Iza mieszkała tu sama. Z Tomkiem rozeszli się chyba w zeszłym roku – dodała.
Sprawa wiary kluczowym elementem układanki?
Zdaniem sąsiadki sprawa jest mocno zagmatwana i tajemnicza. – Nie wiem, czy chciała się uwolnić od świadków Jehowy albo od męża i uciekła, czy to było porwanie. Czytaliśmy, że jej samochód został zabrany na lawecie, bo był zepsuty. Później się okazało, że samochód zabrała rodzina, a policja dopiero później miała do niego dostęp. To wszystko jest bardzo dziwne – oceniła. – Jak samochód był zepsuty, jak oni przyjechali nim tutaj na podwórko już po zaginięciu? – zastanawiała się inna sąsiadka.
Dodała, że jej zdaniem zachowanie męża Izabeli było „dziwne”. – Gdy policjanci przyjechali po jakieś rzeczy Izy do tropu dla psów, Tomek mówił mi: „O, nasza policja stanęła na wysokości zadania. Stara się. Niech szukają Izy”. Każdy może inaczej zareagowałby na tego typu sytuację – stwierdziła jedna z rozmówczyń Onetu.
Z kolei inni sąsiedzi snują teorie związane z wiarą Izabeli i jej członkostwem w zborze. Mówią, że wierzą bardziej w to, że „gdzieś się ukryła, że chciała się odciąć od dotychczasowego życia”. – Może chciała odejść od tej wiary? – mówią. – Ja z nimi nie utrzymuję żadnego kontaktu, bo to są ludzie z innego świata. Oni się układają tylko ze sobą – stwierdziła jedna z sąsiadek.
Czytaj też:
Izabela P. odnaleziona. Jej mąż „nie może zebrać myśli”Czytaj też:
Głośne zaginięcia w Polsce. Nie każdy kraj szuka dorosłych, po których urwał się trop