Pytana o okoliczności zerwania ze świadkami Jehowy, Sara Andrychiewicz mówiła o długim procesie. Przyznała, że długo była nieszczęśliwa, ale wierzyła, że ludzie niewierzący i niewybrani przez Boga są w jeszcze gorszym położeniu. Zaczęła zmieniać zdanie przez wzgląd na męża, Edwina. Ten z kolei swoje „wybudzenie” zaczął przez dostrzeżenie nieścisłości historycznych w oficjalnych tekstach świadków Jehowy. Później miały miejsce rozmowy z innymi wątpiącymi członkami organizacji.
Świadkowie Jehowy po odejściu z organizacji
– Jak zapytasz rzecznika prasowego świadków Jehowy, to on ci powie, że członkowie zboru mają wolną wolę i mogą czytać, co im się podoba, ale w praktyce ma to swoje konsekwencje. Po pierwsze sam masz poczucie, że grzeszysz, co dla wierzących jest trudne. Po drugie, jeśli opowiadasz o tym swoim braciom i siostrom, może zebrać się w twojej sprawie komitet sądowniczy i cię wykluczyć – mówił Edwin.
– Gdy oglądał jakieś krytyczne filmy o organizacji, musiałam wyjść z pokoju, nie mogłam tego słuchać. Zaczęłam myśleć o separacji, myślałam, żeby pójść z tym do starszych. W końcu Edwin pokazał mi stronę internetową, na której były usystematyzowane cechy grup destrukcyjnych – opowiadała Sara. Specyficzny język, określony ubiór, ograniczanie kontaktów poza grupą, te kwestie zmusiły ją do zastanowienia. – Odważyłam się sięgnąć również po inne materiały i 25 lat mojego życia legło w gruzach – przyznała.
Jak tłumaczyła, porzucenie organizacji jest też trudne, ponieważ świadkowie zwykle nie utrzymują kontaktów z osobami spoza swojego grona. Jest to niemile widziane w organizacji. – Jak odchodzisz, porzucasz całą sieć powiązań życiowych. Niektórzy mówią, że to jest jak wyjście z więzienia po wielu latach, na nowo trzeba układać sobie życie. Dlatego dla wielu osób to jest takie trudne – dodawała.
Światusy. Spostrzeżenia byłych świadków Jehowy
Sara i Edwin prowadzą na YouTube kanał Światusy i od 5 lat rozmawiają z innymi byłymi członkami organizacji. Przyznają, że większość ich rozmówców ma podobne doświadczenia. – Świadkowie tak postrzegają tych, którzy opuścili organizację, jesteśmy dla nich odrażający. Znam przypadki, że w domu nie jadano przy jednym stole z osobą wykluczoną. Człowiek doświadczał ostracyzmu we własnej rodzinie – podkreślali.
Jednocześnie zwrócili uwagę na liberalizację zasad świadków Jehowy. Mężczyznom pozwolono np. zapuszczać brody, a kobietom nosić spodnie. Cały proces rozpoczął się w trakcie pandemii, kiedy nie można było spotykać się w zborach. Wtedy wiele osób zauważyło, jak dużo czasu zabierały im zadania związane z organizacją. – Do ludzi dotarło, w jakim żyli kieracie – tłumaczyła Sara.
– Chciałabym podkreślić, że my nie chcemy i nigdy nie chcieliśmy odciągać ludzi od tej organizacji. Niech każdy wierzy, w co chce. Apeluję tylko do świadków, żeby się zastanowili, na ile ich styl życia wynika z wiary, a na ile z opresyjności organizacji, w której żyją – zaznaczyła.
– Im więcej osób zacznie kwestionować zasady świadków, tym szybciej oni będą się liberalizować i przestaną wywierać tak destrukcyjny wpływ na swoich członków – podsumowała.
Czytaj też:
Archidiecezja Warszawska ukarała księdza. Miał nagradzać wiernych nocowaniamiCzytaj też:
„Sekta” wewnątrz Kościoła katolickiego? Podwarszawską wspólnotą zajmie się Watykan