Nowe podatki na e-papierosy i tradycyjne wyroby tytoniowe: czy szara strefa odżyje?

Nowe podatki na e-papierosy i tradycyjne wyroby tytoniowe: czy szara strefa odżyje?

E-papieros
E-papieros Źródło: Pexels / Bimbim Sindu
Na stronach rządowych pojawił się projekt nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym, który przewiduje znaczne podwyżki na wyroby tytoniowe, nikotynowe oraz nowatorskie. Obecne zmiany podatkowe były dotychczas zgodne z ustaleniami rządu i przedsiębiorców z 2021 roku, co przyczyniło się do zmniejszenia szarej strefy i stabilizacji rynku. Nowe regulacje budzą jednak obawy o przyszłość branży, a także o wzrost nielegalnego handlu.

Jeśli proponowane zmiany wejdą w życie, szykują się nam wysokie podwyżki. Najbardziej szokuje zmiana dotycząca e-papierosów. Po raz pierwszy w skali całej UE, a nawet w skali globalnej, Ministerstwo chce wprowadzić podatek w wysokości 40 zł na każde urządzenie do waporyzacji. Razem z VAT ceny e-papierosów wzrosną więc o 50 zł – z 30 zł do 80 zł. To skończy się po prostu likwidacją całej branży, która zatrudnia ponad 10 tysięcy pracowników.

Podwyżki są argumentowane przez Ministerstwo Finansów bogaceniem się Polaków i potrzebą urealnienia dotychczasowej akcyzowej mapy drogowej. Z kolei planowany podatek na urządzenia do waporyzacji ma na celu eliminację z rynku e-papierosów – co potwierdził wiceminister finansów Jarosław Neneman w trakcie spotkania z przedsiębiorcami w gmachu ministerstwa.

Koniec branży vapingowej

Nie jest tajemnicą, że rząd szuka dodatkowych wpływów do budżetu państwa. Pytanie, czy na planowanych zmianach faktycznie zyska państwo czy nielegalni sprzedawcy. Tutaj pojawiają się spore wątpliwości.

Drastyczne podwyżki akcyzy, wprowadzenie banderol o rocznym terminie ważności i szokujące dla ekspertów z całej UE opodatkowanie urządzeń do waporyzacji oznaczają bowiem likwidację branży e-papierosów.

Jedna z największych negatywnych zmian to obowiązek płacenia akcyzy z góry. Jeśli przedsiębiorca zechce wypuścić na rynek 10 tys. jednorazowych e-papierosów miesięcznie, to przy stawce podatku na urządzenia w wysokości 50 zł (razem z VAT) musi wyłożyć dodatkowo 500 tys zł. Przy terminie płatności od kontrahentów rzędu 90 dni zapotrzebowanie na gotówkę sięgnie astronomicznej kwoty 1,5 mln zł.

Nawet jeśli mali i średni przedsiębiorcy zechcą dostosować się do nowych regulacji, zabraknie im środków obrotowych i będą po kolei tracić płynność. Nowa mapa akcyzowa faworyzuje więc tylko bardzo duże koncerny, a małym i średnim firmom nie pozostawia najmniejszej szansy na kontynuowanie działalności. Tysiącom ludzi zatrudnionych w branży vapingowej grozi utrata pracy, co pogłębi bezrobocie i osłabi gospodarkę lokalną.

– Planowane podwyżki akcyzy to ogromny cios dla naszej branży. Rząd nie zdaje sobie sprawy z tego, że e-papierosy i waporyzatory to skuteczne narzędzia, które pomagają uzależnionym od tradycyjnych papierosów w rzuceniu palenia – mówi Maciej Powroźnik, Prezes Związku Pracodawców Branży Vapingowej (ZPBV).

Jak dodaje: „to właśnie zwykłe papierosy są głównym problemem zdrowia publicznego w Polsce, a nie waporyzatory”. – Drastyczne podwyżki cen zniechęcą wielu palaczy do korzystania z alternatywnych produktów. Będą skazani na powrót do znacznie tańszych papierosów tradycyjnych lub na kupowanie nielegalnych produktów w szarej strefie albo sprowadzanie ich ze wszystkich innych krajów UE, gdzie ich cena pozostanie bez zmian – zaznacza.

– Wierzymy, że przemyślane regulacje i dialog z branżą mogą przynieść korzyści zarówno dla zdrowia publicznego, jak i dla stabilności rynku. Chociaż po publikacji projektu ustawy te nadzieje drastyczne maleją – dodaje Prezes ZPBV.

Ryzyko rozwoju szarej strefy

Radykalne podwyżki cen legalnych wyrobów nikotynowych i tytoniowych nie sprawią, że ich konsumpcja nagle się zmniejszy. Pojawia się ryzyko, że osoby, które korzystają z elektronicznych papierosów zwrócą się ku tańszym alternatywom z szarej strefy w Polsce lub będą sprowadzać produkty z innych krajów UE. To może spowodować rozrost szarej strefy i nasilenie nielegalnego handlu. Przede wszystkim oznacza to jednak de facto likwidację branży stworzonej przez polskie małe i średnie firmy, pozostawiając całość rynku dla międzynarodowych koncernów tytoniowych.

Projekt nowych regulacji budzi obawy o potencjalne konsekwencje społeczne i zdrowotne. Zmiany będą miały znaczący wpływ nie tylko na branżę tytoniową, ale także na sektor rolniczy, gospodarkę i samych konsumentów.

O tym, czy nowe przepisy przyniosą więcej korzyści czy też szkód dla społeczeństwa zdecyduje umiejętność prowadzenia dialogu i podejmowania racjonalnych decyzji przez rząd.

Źródło: Wprost / Związek Pracodawców Branży Vapingowej