Generał Maciej Klisz – Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych – 26 sierpnia zakomunikował, że do Polski „wleciał obiekt” – nie podając szczegółów odnośnie tego, z jakim rodzajem przedmiotu lub urządzenia wojsko miało do czynienia. Dodał, że zauważyły go „co najmniej trzy stacje radiolokacyjne”.
W sprawie z czasem zaczęły pojawiać się kolejne informacje. Dron leciał z prędkością 100 kilometrów na godzinę i zdążył w kilkanaście minut pokonać trasę ok. 25 km. Jeżeli wciąż znajduje się na terytorium Polski, to najprawdopodobniej w gminie miejsko-wiejskiej Tyszowce (województwo lubelskie), gdzie urwał się sygnał radiolokacyjny. Możliwe, że niepokojący incydent ma związek z napadem powietrznym, którego tego dnia dokonały w Ukrainie rosyjskie wojska.
RMF informowało natomiast nieoficjalnie, że obiektem tym może być dron Shahed.
Tusk: Wojsko szuka drona lub, jak niektórzy sądzą, dwóch
W środę, podczas briefingu prasowego Tusk poinformował, że obiektu poszukuje 400 żołnierzy, którzy prowadzą czynności dzień i noc. – Szukają jakichś śladów po tym dronie lub – jak niektórzy sądzą – dwóch dronach, ale ciągle nie mamy stuprocentowej pewności, że wtargnęły one w polską przestrzeń powietrzną. Nie wiemy, czyje były, jeśli w ogóle były – zaznaczył szef rządu.
Przypomnijmy – obiekt wlecieć miał na wysokości Czerwonogrodu (obwód lwowski). To właśnie to miejsce, a także dziewięć innych regionów Rosjanie zaatakowali na początku tygodnia – niedługo po wschodzie słońca.
Dron w woj. lubelskim. Wiceszef MON o priorytecie wojska
W rozmowie z TVN24 wiceszef ministerstwa obrony narodowe Cezary Tomczyk w poniedziałek przypomniał, że Lwów znajduje się ok. 100 km od Polski w linii prostej. Wskazał, z jaką prędkością latają pociski, rakiety czy drony. Pierwsze z wymienionych poruszają się 800 km/h, a maszyny bezzałogowe – tak jak niezidentyfikowany obiekt – z prędkością ok. 100-150 km/h.
– W tej chwili priorytetem jest to, żeby znaleźć ten przedmiot – podkreślił w poniedziałek Tomczyk w rozmowie ze stacją.
Czytaj też:
Kontrowersyjna decyzja Tuska. Niektórzy sędziowie czują się zdradzeni. „Nieprawdopodobne”Czytaj też:
Bodnar o niczym nie wiedział? Decyzja Tuska rozzłościła sędziów. „Zdarzył się błąd”