Sama Jakubowska, która zabrała głos po zeznaniach Millera, powtórzyła, że zniknięcie z projektu ustawy słów "lub czasopisma" dotyczących możliwości zakupu ogólnopolskich mediów elektronicznych przez właścicieli ogólnopolskiej prasy, było "błędem technicznym".
Proces dobiega końca. Sąd rozpoczął już przegląd akt sprawy i formalne zaliczanie ich do materiału dowodowego. Na następnej rozprawie - 18 grudnia - prokurator Marek Suchocki powinien wygłosić mowę końcową. Po nim głos zabiorą adwokaci i sami oskarżeni. Proces jest precedensowy; jego przedmiotem jest zarzut przerobienia projektu przez wysokich urzędników, a sąd faktycznie kontroluje przebieg rządowego procesu legislacyjnego.
Jakubowska - b. wiceminister kultury w rządzie Millera - odpowiada za przekroczenie uprawnień i bezprawne dokonanie w marcu 2002 r. zmian w ustawie taki sposób, że prywatyzacja telewizji regionalnej byłaby niemożliwa (rząd według prokuratury dopuścił możliwość prywatyzacji Polskiej Telewizji Regionalnej SA za zgodą ministra skarbu). Janinie S. i Iwonie G. z KRRiT oraz Tomaszowi Ł. z resortu kultury zarzuca się zaś, że z projektu bezprawnie usunęli słowa "lub czasopisma". Ich brak oznaczał, według prokuratury, że wydawcy czasopism mogliby kupić ogólnopolską telewizję, a wydawcy dzienników - nie. Wątek ten jest odpryskiem sprawy korupcyjnej propozycji Lwa Rywina wobec Agory i został ujawniony przez sejmową komisję śledczą.
Miller nie był w tej sprawie przesłuchiwany przez prokuraturę w śledztwie. W poniedziałek przed rozprawą powiedział PAP, że po jego zeznaniach "ta sprawa się skończy". Dziwił się zarówno temu, że nie był wcześniej w tej sprawie przesłuchiwany, jak i temu, że Jakubowskiej stawia się zarzut "działania na szkodę interesu publicznego przez sprzeciw wobec prywatyzacji TVP".
"Pamiętam tę sprawę, bo stała się przedmiotem prac pierwszej sejmowej komisji śledczej, a także przyczyną upadku rządu, którym kierowałem" - mówił Miller przed sądem. Powtórzył, że "plany prywatyzacji TVP nie leżały w polityce rządu" pod jego kierownictwem. "To był i jest mój pogląd, podzielany wtedy przez koalicyjne partie: Unię Pracy i PSL" - dodał. Tłumacząc szybki tryb pracy nad ustawą Miller uzasadniał to opóźnieniami w uchwalaniu projektów dostosowujących prawo do przepisów UE - a ta ustawa była jedną z nich.
Miller oświadczył też, że podzielał uwagi ówczesnego szefa KRRiT Juliusza Brauna, który opowiadał się przeciw prywatyzacji jakiejkolwiek części TVP, jak również był za tzw. przepisami dekoncentracyjnymi. Swego poglądu na tę sprawę Miller - jak mówił w poniedziałek - nie umie sobie już precyzyjnie odtworzyć, ale powtórzył, że ogólnie zgadzał się z Braunem.
Prok. Suchocki wielokrotnie pytał Millera o poszczególne zmiany w projekcie rządowym, w którym określone zdania były, a potem znikały (np. słowa "lub czasopisma"), pytał też o słowa Jakubowskiej, która w sprawie możliwości utworzenia z ośrodków wojewódzkich TVP spółki "TV regionalna" miała się powoływać na "uzgodnienie w tej sprawie z ministrem skarbu". Na te pytania zareagował obrońca Jakubowskiej mec. Grzegorz Majewski mówiąc, że prokurator przeinacza treść słów jego klientki. Prok. Suchocki odpowiadał, że to adwokat "fałszuje" wypowiedzi Jakubowskiej i - powołując się na obecność mediów na sali - chciał odczytać fragment protokołu z tymi słowami. "Panie prokuratorze, nie jest pan u siebie. To sąd tu decyduje - chyba, że zmieniły się przepisy" - uciął dyskusję sędzia Ireneusz Szulewicz.
"Projektem rządu jest ten, który opuszcza Radę Ministrów i trafia do Sejmu. Inne są wewnętrznymi dokumentami rządu" - odparł Miller.
Po nim wyjaśnienia złożyła Jakubowska. Także mówiła, że była i jest przeciw prywatyzacji TVP i za przepisami dekoncentracyjnymi. Wypadnięcie słów "lub czasopisma" z projektu uznała za "błąd techniczny" wynikły z pomyłki w przepisywaniu dokumentu. "Gdybym uważała, że tak powinno być zapisane, mogłabym albo ustalić taką treść z innymi ministerstwami w trybie obiegowym, albo wnieść to do autopoprawki rządu, albo poprosić o wniesienie tego któregoś z członków SLD z sejmowej komisji kultury, albo złożyć ją samemu jako poseł. Przez cały tryb prac sejmowych nikt nie kwestionował legalności tych zapisów" - mówiła.
Gdy chciała wygłosić "osobiste refleksje na temat całej jej sprawy", zareagował prokurator Suchocki. "Wysoki sądzie, proszę odebrać głos oskarżonej Jakubowskiej. Co to ma być? Manifest polityczny? Kampania wyborcza?" - protestował. "Pan prokurator skutecznie uniemożliwił mi kampanię wyborczą" - replikowała Jakubowska. Sąd zasugerował jej, by swe przemyślenia wygłosiła w tzw. ostatnim słowie.ab, ss, pap