To była jedna z najgłośniejszych zbrodni ostatnich lat. W nocy z 9 na 10 lipca 2021 52-letni wówczas Jacek Jaworek z zimną krwią zastrzelił w Borowcach swojego 44-letniego brata, jego żonę i ich 17-letniego syna. Z rzezi ocalał tylko 13-letni syn. Gdy doszło do tragedii, rozmawiał ze swoją koleżanką w sieci. Odgłos wystrzałów sprawił, że ukrył się w szafie. Wyszedł, dopiero gdy uznał, że nie ma już dla niego zagrożenia. Uciekł przez okno do swoich krewnych w sąsiedztwie.
„Uciekajcie, bo on was zabije”
Niedługo przed zbrodnią córka Jacka Jaworka miała ostrzegać bratową ojca. Ujawnili to członkowie rodziny, których wypowiedzi pojawiły się w programie UWAGA! W stacji TVN. Córka Jaworka pisała do jego bratowej: „Uciekajcie, bo on was zabije".
Wiem, że kiedyś oglądał w domu film, w którym ktoś się zastrzelił. Powiedział wówczas, że jakby on coś takiego zrobił, to tak, że nikt go nigdy nie znajdzie – powiedział podczas programu pan Ireneusz, szwagier zamordowanej Justyny Jaworek. Wszystkie informacje miała przekazać rodzinie córka Jacka Jaworka. Zdaniem członków rodziny, to właśnie ona najbardziej bała się mordercy.
Rodzina ma żal do policji
Po zbrodni Jacek Jaworek przepadł. Policyjne poszukiwania przez wiele miesięcy nie przynosiły żadnego skutku. Dopiero 19 lipca 2024 roku, znaleziono jego zwłoki. Ujawniono je zaledwie kilka kilometrów od domu, w którym doszło do morderstwa.
Po odnalezieniu ciała śledczy postanowili prześledzić nagrania z kamer monitoringu. Z zapisu wynikało, że Jaworek przed samobójstwem poszedł na pobliską plebanię, wcześniej zaś wyszedł z kryjówki, która znajdowała się w domu 74-letniej Teresy D., która była ciotką i chrzestną mordercy.
Podczas rozmowy z dziennikarzami TVN rodzina oprawcy i ofiar nie kryła zaskoczenia tym faktem.
- Z prasy się dowiedziałam, że jedyna ciocia, którą znamy ze spotkań na cmentarzu, że to ona go ukrywała. Ciocia, która zawsze przychodziła na grób, która zawsze rozmawiała z (synem ofiar, który ocalał red.), to było to szokujące – podkreśliła pani Iwona, siostra zamordowanej Justyny, bratowej Jacka Jaworka. – Myśleliśmy, że najbliższa rodzina została sprawdzona. Bo jak to? Ciocia, chrzestna, mieszkanka Dąbrowy? Czemu nikt tam nie zajrzał? Zadałam takie pytanie prokuraturze, oficjalnie. Zapytałam, czy któraś z tych cioć była przesłuchana. I wiem, że nie.
– Czy było to z dobroci serca, czy ktoś był zastraszony? Tego nie wiemy i tego chcielibyśmy się dowiedzieć – dodała pani Iwona.
Czytaj też:
Jak Jacek Jaworek został internetowym „celebrytą”. Ekspert o efekcie ZeigarnikCzytaj też:
Wypłynęło nagranie z Jackiem Jaworkiem? Prokuratura zabrała głos