Oferował „pożyczki” dla zadłużonych. Nagle stwierdził, że jest „elektrykiem”

Oferował „pożyczki” dla zadłużonych. Nagle stwierdził, że jest „elektrykiem”

Pieniądze
Pieniądze Źródło: Shutterstock
Oferował pożyczkę od ręki na jednym z portali ogłoszeniowych. Wymagał jedynie, aby założyć konto w konkretnym banku, wchodząc przez konkretny link. Gdy chcieliśmy dopytać o szczegóły, odparł, że jest... „elektrykiem wysokich napięć”. I zamilkł.

Na bankowych promocjach zarabiają nie tylko ci, którzy mamią fortuną zarabianą bez wychodzenia z domu. Fala takich anonsów zalewa portale ogłoszeniowe, co szeroko opisywaliśmy we „Wprost”. Jednak pojawiają się również ogłoszenia z ofertą prywatnych pożyczek dla zadłużonych, którym nikt inny nie dałby już pieniędzy. Z takiej oferty chciał skorzystać Michał, który potrzebował gotówki na spłatę długów. Rozmowa po chwili przeniosła się na jeden z komunikatorów.

„Jaka kwota i okres czasu pożyczki interesuje? Ma pan konto revolut lub velobank?” – zapytała osoba oferująca pożyczkę (pisownia oryginalna). „20 tysięcy na 18 miesięcy. Nie, nie mam” – odpowiedział Michał.

Michał zarobił 1,37 zł

Rozmówca zadał jeszcze pytanie o dochód, po czym zaproponował, że do spłaty będzie 25 110 złotych, a umowę może przesłać online lub kurierem. „Raty miesięczne w formie przelewu” – poinformował. Michał się zgodził, rozmówca zapytał od razu: „Ma pan teraz czas? Założymy konto i sporządzimy umowę”. Michał znów się zgadza, mężczyzna przesyła link, z którego konto ma być założone. Po chwili prosi o link do wpłaty. Michał dostaje 65 złotych i ma podać numer karty. Później rozmówca każe zaakceptować trzy transakcje na portalu aukcyjnym, każda po 21,42 zł. Takie transakcje są warunkiem, aby polecający dostał nagrodę.

Czytaj też:
Kopiuj, wklej i zarób dziesięć tysięcy. Tak się robi biznes na bankowych promocjach. „Zarabiałem leżąc z urwaną nogą”

Michałowi na koncie Revolut zostaje 1,37 zł. To jego zarobek. Żadnej umowy pożyczki już nie ma, rozmówca przestaje się odzywać.