Białorusini porwali polski samolot. Kontroler lotów uciekł i ujawnił kulisy

Białorusini porwali polski samolot. Kontroler lotów uciekł i ujawnił kulisy

Ryanair
Ryanair Źródło: Shutterstock
Polski samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna, przelatując nad Białorusią, został zmuszony do awaryjnego lądowania na białoruskim lotnisku. Akcję przeprowadziły tamtejsze służby, by zatrzymać opozycjonistę, Ramana Pratasiewicza. Polska Prokuratura Krajowa zamierza w tej sprawie kilku osobom postawić zarzuty.

Śledczy pracowali nad tą sprawą ponad trzy lata. 4 września Sąd Okręgowy w Warszawie wydał decyzję o aresztowaniu Leonida C., byłego szefa białoruskiej żeglugi powietrznej, Jewgienija T., szefa zmiany w tamtejszej kontroli lotów i Andrey'a A., wysokiego rangą oficera KGB.

Porwali samolot, interweniowali polscy śledczy

Prokuratura Krajowa oskarżyła mężczyzn o akt terroru. Podejrzani mieli podstępem przejąć kontrolę nad samolotem linii Ryanair i „zmusić pilotów samolotu do awaryjnego lądowania na lotnisku w Mińsku, doprowadzając tym samym do bezprawnego pozbawienia wolności załogi i pasażerów samolotu”.

Zgodnie z zapowiedziami śledczych, za mężczyznami zostaną wystawione międzynarodowe listy gończe, planowane jest też ściganie ich za pomocą czerwonej noty Interpolu.

Śledczy dowiedzieli się o sprawie dzięki nagraniom, jakie otrzymali od kontrolera lotów z Mińska. Otrzymali także dostęp do nagrań rozmów z kokpitu samolotu oraz do danych technicznych z przebiegu lotu z tak zwanej „czarnej skrzynki”. „Ponadto pozyskano raporty członków załogi dotyczące przebiegu lotu. Ustalono listę pasażerów i członków załogi, przesłuchano świadków, zabezpieczono nagrania i zdjęcia, w tym wykonane przez pasażerów, uzyskano dowody na podstawie Europejskich Nakazów Dochodzeniowych” – czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.

Kluczowe w sprawie zeznania kontrolera lotów

Przypomnijmy, że 23 maja 2021 roku samolot linii Ryanair został zmuszony do awaryjnego lądowania na lotnisku w Mińsku. Akcja przeprowadzona została w celu zatrzymania Ramana Pratasiewicza, białoruskiego opozycjonisty. Dziennikarze Gazety Wyborczej ustalili, że gdy samolot wleciał na teren Białorusi, z jego załogą skontaktował się jeden z kontrolerów lotów, Oleg. Polecił wylądować na mińskim lotnisku ze względu na „informację od służb bezpieczeństwa o bombie na pokładzie samolotu”. Jak się później okazało, polecenia wydali mu oficer KGB i przełożeni.

Na pokładzie samolotu był Raman Pratasiewicz, który wracał z Grecji do Wilna. Szybko zorientował się, że zamieszanie jest spowodowane jego osobą. Aktywista i dziennikarz opozycyjny miał powiedzieć współpasażerom, że „tu czeka go kara śmierci”.

Kontroler lotów Oleg opowiedział polskiej prokuraturze o tym, co wydarzyło się w wieży kontroli lotów. Zgodnie z jego relacją, w akcji przejęcia maszyny wzięli udział wspomniani wcześniej trzej mężczyźni. Oleg domyślił się, że operacja ma na celu aresztowanie kogoś przebywającego na pokładzie samolotu. Nagrywał więc swoje rozmowy z przełożonymi i pilotem samolotu. Ten nie wylądował od razu na lotnisku w Białorusi – zanim to zrobił, chciał uzyskać więcej informacji – rozmowa trwała około 17 minut.

Zgodnie z relacją dziennikarzy Gazety Wyborczej, Oleg został nakłoniony przez białoruskie służby do sfabrykowania swojego raportu z opisanej sytuacji. Postanowił jednak uciec z kraju, do Gruzji. Stamtąd w czerwcu 2021 roku trafił do Polski. W lipcu skontaktował się z polskimi służbami, a jego zeznania stały się kluczowym dowodem w śledztwie.

twitterCzytaj też:
Liderka międzynarodowej organizacji porwana. Reżim Maduro zaostrza represje
Czytaj też:
Niebezpieczne kierunki na wakacje. Przed tymi miejscami ostrzega polski MSZ

Opracowała:
Źródło: Gazeta Wyborcza