"Wysłanie 350 żołnierzy jest wyrazem naszej politycznej troski o to, by UE osiągnęła (w Czadzie) sukces" - powiedział minister.
Zastrzegł jednak, że w rozmowie z francuskim ministrem obrony Herve Morinem wyraził oczekiwanie zapewnienia wsparcia logistycznego: zaopatrzenia kontyngentu, ochrony jednostek i transportu lotniczego. Środki albo miałaby zapewnić Francja, dowodząca operacją w Czadzie, albo pochodziłyby one z unijnego mechanizmu finansowania operacji wojskowych Athena, na który składają się kraje członkowskie.
"My naszego kontyngentu nie chcielibyśmy zabezpieczać sami. A gdybyśmy to musieli robić, nasz udział w misji byłby znacznie trudniejszy, a w związku z tym partnerzy francuscy musieliby się liczyć co najmniej z opóźnieniem" - tłumaczył minister. "Dopóki nie będzie skutku tego uzgodnienia, to poczekajmy" - dodał, dopytywany, czy decyzja o wysłaniu 350 Polaków już zapadła.
Choć unijna misja ma się rozpocząć już w grudniu, wciąż brakuje dla niej helikopterów i wsparcia medycznego. W poniedziałek na spotkaniu ministrów obrony w Brukseli wynikł kolejny problem: nieporozumienia francusko-brytyjskie na temat tego, kto pokryje koszty przerzucenia żołnierzy z Europy do Afryki. Francja chciałaby, by część kosztów wzięły na siebie kraje, które nie wysyłają żołnierzy, jak Wielka Brytania. Londyn zaprotestował, oferując jedynie wsparcie "polityczne".
Misja, której trzon mają stanowić Francuzi, będzie liczyła 3,6 tys. osób, a z batalionem rezerwy strategicznej - w sumie 4,3 tys. Weźmie w niej udział 1500 Francuzów, 350 Polaków, 350 Irlandczyków, a mniejsze kontyngenty wyślą Szwecja, Rumunia, Belgia, Holandia i Finlandia. Dodatkowo wparcie samolotami (z obsługą) zapewniły Grecja i Hiszpania.
Na konferencji prasowej Klich zapewnił, że Polska nie zmniejszy swego zaangażowania wojskowego w natowskiej misji w Afganistanie, liczącego 1200 żołnierzy. "Nie przewidujemy redukcji naszego kontyngentu. To wyraz naszego wsparcia dla tej misji pokojowej" - powiedział Klich. Dodał, że MON jest gotowy nawet na wysłanie dodatkowych żołnierzy, ale decyzja rządu w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
Opowiedział się też za zwiększeniem zaangażowania Polski w unijną misję cywilną w Afganistanie, a mianowicie szkolenie policjantów.
"Jest rzeczą zaskakującą, że tej misji wojskowej nie towarzyszy rozsądne zaangażowanie Polski w misję cywilną - powiedział. - Nie może być tak, że Polska, jeden z sześciu największych krajów w UE, zgłasza literalnie czterech policjantów, z których w dodatku żaden nie pojechał do Afganistanu".
Sprzeciwił się powiązaniu dalszych losów polskiej misji w Afganistanie z oskarżeniem grupy żołnierzy o zabójstwo mieszkańców afgańskiej wioski.
"MON w tej sprawie stroną być nie może" - odparł, pytany o zapewnienie przez resort postawionym przed sądem żołnierzom opieki prawnej. Odmówił komentowania incydentu, wskazując na "rolę dla wojskowego sądu i wojskowej prokuratury".
"Takie wydarzenia nie mogą się zdarzać w przyszłości w polskich kontyngentach. Naruszają one honor i godność naszych żołnierzy i naruszają wiarygodność udziału Polaków w misjach pokojowych" - podkreślił Klich.
Minister potwierdził, że zgodnie z obietnicą wyborczą Platformy Obywatelskiej polscy żołnierze opuszczą Irak w 2008 roku. "Nie umiem powiedzieć jeszcze, czy to będzie pierwsza, czy druga połowa 2008 roku" - dodał.
Zastrzegł, że mówiąc w jednym z wywiadów prasowych, że to Rada Ministrów będzie decydowała "o dynamice wychodzenia Polski z Iraku", nie mówił, iż odbędzie się to bez konsultacji z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Przyznał jednak, że jeśli w tej sprawie nie będzie zgody pomiędzy prezydentem a rządem, to Rada Ministrów nie może postulować przedłużenia misji poza rok 2008.
pap, ss