Głuchołazy „miejscem szczególnej koncentracji i uwagi”. „Najgorsze przed nami”

Głuchołazy „miejscem szczególnej koncentracji i uwagi”. „Najgorsze przed nami”

Głuchołazy. Strażacy podczas działań
Głuchołazy. Strażacy podczas działań Źródło: PAP / kpt. Łukasz Nowak
Tomasz Siemoniak podkreślił po posiedzeniu sztabu kryzysowego, że „najgorsze przed nami, bo nie wiemy, co się dzieje”. Szef MSWiA zaznaczył, że trwa analiza informacji z Czech i „nie są one dobre”.

Szef MSWiA Tomasz Siemoniak, wiceminister Wiesław Leśniakiewicz oraz zastępca komendanta głównego PSP nadbryg. Józef Galica wzięli udział w posiedzeniu sztabu kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Nysie. Po posiedzeniu Siemoniak wyszedł do dziennikarzy. Minister spraw wewnętrznych i administracji zaznaczył Morów i Głuchołazy „to są miejsca naszej szczególnej koncentracji i uwagi w tym momencie”. Dodał, że sytuacja jest „szczególnie ciężka i trudna”.

Jarnołtówek. Mamy do czynienia z bardzo dużym naporem wody

Siemoniak zaznaczył, że „tam też zostały skierowane największe siły, także spoza województwa opolskiego”. Szef MSWiA powiedział, że obecnie uwaga przenosi się na zagrożenia, które nadejdą ciągu w najbliższych godzinach. – Niewykluczone, że w przypadku Jarnołtówka będzie zarządzana ewakuacja mieszkańców. Chodzi o zabudowania, które znajdują się poniżej zbiornika retencyjnego. Obecnie mamy do czynienia z bardzo dużym naporem wody. Sytuacja jest dynamiczna i jesteśmy przygotowani na podjęcie różnych decyzji – podkreślał Siemoniak.

– Oceniamy, ile jest tam osób w tym momencie, uwzględniając, że jest to miejscowość turystyczna. To pokazuje, że sytuacja jest niezwykle dynamiczna. Dwie godziny temu nikt nie mówił nic o Jarnołtówku. Teraz jest w centrum naszej uwagi. Za godzinę, dwie, cztery inne miejscowości mogą być – kontynuował minister spraw wewnętrznych i administracji.

Tomasz Siemoniak: Cztery rzeki, które stanowią największe zagrożenie, mają początek w Czechach

– Sytuacja wygląda tak, że te cztery rzeki, które stanowią największe zagrożenie mają swój początek w Czechach. Dlatego to, co się dzieje w Czechach – tamtejsze stany wód, opadów – ma kluczowe znaczenie dla tego, co dzieje się kilka godzin później po polskiej stronie – tłumaczył Siemoniak. Szef MSWiA zaznaczył, że „najgorsze przed nami, bo nie wiemy, co się dzieje”.

Siemoniak podkreślał, że trwa analiza informacji z Czech i „nie są one dobre”. – Pilnie analizujemy to, co się dzieje i opadowo, i pod względem poziomu wód po czeskiej stronie. Te dane nie są dobre, delikatnie mówiąc. Z informacji IMGW wynika, że najbliższe 24-36 godzin będą szczególnie trudne – mówił. Minister spraw wewnętrznych i administracji.

Źródło: WPROST.pl