W momencie, gdy świat naukowy dostarcza coraz więcej dowodów na skuteczność e-papierosów jako narzędzia do rzucania palenia, polski rząd ignoruje te fakty i forsuje regulacje, które zniszczą całą branżę, a co gorsza – wpłyną negatywnie na zdrowie całego społeczeństwa. Tradycyjne papierosy co roku przyczyniają się do śmierci tysięcy Polaków i generują ogromne koszty zdrowotne. E-papierosy, które uznawane są za znacznie mniej szkodliwe, dają nadzieję na poprawę tych statystyk. Jednak proponowane przez Ministerstwo Finansów zmiany skutecznie uniemożliwią Polakom dostęp do tej alternatywy.
Skuteczność e-papierosów w walce z nałogiem potwierdzona najnowszymi badaniami
1 sierpnia 2024 czasopismo JAMA Network opublikowało wyniki najnowszego, wieloletniego badania, przeprowadzonego w ramach amerykańskiego programu „Population Assessment of Tobacco and Health Study” (oryg. „E-cigarette Characteristics and Cigarette Cessation Among Adults Who Use E-cigarettes”), które potwierdzają, że codzienne używanie e-papierosów ma znaczący wpływ na rzucanie palenia tradycyjnych papierosów.
Badanie zostało zrealizowane na podstawie danych zebranych w latach 2014 – 2021, od 1 985 dorosłych palaczy. Wyniki pokazują, że 12,8% osób używających e-papierosów codziennie, całkowicie zaprzestało palenia papierosów, w porównaniu do jedynie 6,1% osób, które korzystały z e-papierosów sporadycznie. Co więcej, w okresie 2019-2021 odsetek osób rzucających palenie wzrósł niemal dwukrotnie w porównaniu do wcześniejszych lat, co podkreśla rosnącą skuteczność nowszych generacji e-papierosów.
Warto zauważyć, że według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), w Polsce na skutek palenia tradycyjnych papierosów umiera rocznie aż 80 tysięcy osób. Papierosy to też ogromne obciążenie dla systemu ochrony zdrowia, generując koszty leczenia na poziomie 15 miliardów złotych rocznie. Biorąc pod uwagę, że e-papierosy pomagają wielu palaczom w zerwaniu z nałogiem, ich dostępność na rynku ma kluczowe znaczenie dla zdrowia publicznego.
Nowsze generacje e-papierosów, wyposażone w preparaty nikotynowe oparte na solach, są jeszcze bardziej skuteczne, co czyni je jednymi z najważniejszych narzędzi redukcji szkód dla osób uzależnionych od palenia. Te wyniki pokazują, że e-papierosy są ważnym elementem w walce z nałogiem i warto je uwzględnić przy tworzeniu polityki zdrowotnej.
Rząd zamiast pracować nad strategią redukcji szkód, ogranicza Polakom dostęp do mniej szkodliwych alternatyw. Projekt nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym przewiduje drastyczne podwyżki na wyroby nikotynowe, które w szczególności uderzą w branżę wapingową. Akcyza na liquidy wzrośnie o 75%, zwłaszcza że podwyżka na papierosy tradycyjne wyniesie jedynie 25%. Wiceminister Finansów Jarosław Neneman ogłosił wprowadzenie dodatkowej opłaty prohibicyjnej na urządzenia do waporyzacji w wysokości 40 PLN (50 PLN z VAT), co wyraźnie wskazuje na faworyzowanie tradycyjnych wyrobów tytoniowych. W chwili obecnej ta dopłata i została odroczona, gdyż wymagałaby notyfikacji Komisji Europejskiej. Jednak sama propozycja Ministerstwa Finansów zaskoczyła ekspertów, ponieważ jest to rozwiązanie niespotykane zarówno na poziomie UE, jak i na świecie.
Jeśli wszystkie plany rządu wejdą w życie cena jednorazowych e-papierosów wzrośnie z 30 do 80 PLN, podczas gdy cena tradycyjnych papierosów wzrośnie jedynie o kilka złotych, z 20 do 25 PLN. Czy przeciętny obywatel jest świadomy tej dysproporcji?
Natomiast nadal niejasna jest kwestia zamiany banderol bezterminowych na terminowe, która będzie ogromnym problemem dla przedsiębiorstw w branży vapingowej.
Obecnie wszystkie wyroby tytoniowe są objęte systemem track&trace, który umożliwia śledzenie ich drogi od produkcji aż po sprzedaż detaliczną. Choć taki system jest kosztowny, duże koncerny tytoniowe (tzw. big tobacco) mają na to odpowiednie środki finansowe. Dla przedsiębiorców z branży vapingowej jest to niemożliwe.
Proponowane podwyżki są nie tylko drakońskie, ale też irracjonalne – szczególnie w kontekście rosnącej liczby badań wskazujących na skuteczność e-papierosów w rzucaniu palenia.
W wyniku tych zmian alternatywa, jaką są vape’y, stanie się dla wielu Polaków finansowo niedostępna, co w konsekwencji zmusi ich do powrotu do tradycyjnych papierosów. Co więcej – tak drastyczne podniesienie cen jedynie zwiększy aktywność szarej strefy, co oznacza wzrost sprzedaży nielegalnych i często niebezpiecznych produktów.
Recepta na katastrofę zdrowia publicznego
Zamiast opierać swoją narrację na solidnych dowodach naukowych, decydenci opierają swoje decyzję na mitach i nieprawdziwych informacjach, takie jak ta, że rzekomo zawartość nikotyny w jednym e-papierosie to 2 paczki tradycyjnych papierosów.
Jeden e-papieros elektroniczny może co najwyżej równać się 3 papierosom tradycyjnym pod względem zawartości nikotyny, będąc jednocześnie nawet o 95% mniej szkodliwy (dane Public Health England, obecnie Office for Health Improvement and Disparities). Głównym powodem tego jest fakt, że w e-papierosach nie dochodzi do spalania tytoniu, co eliminuje produkcję wielu toksycznych substancji, takich jak smoła i tlenek węgla, które powstają w trakcie palenia zwykłych papierosów.
Choć Ministerstwo Finansów formalnie zaprasza branżę wapingową do konsultacji i umożliwia przedsiębiorcom wyrażenie swoich opinii, to jednak przedstawiane plany są na tyle nierealne, że stawiają firmy w trudnej sytuacji. Rząd, zamiast współpracować i dążyć do wypracowania rozsądnych rozwiązań, forsuje swoje stanowisko, ignorując głosy branży i ekspertów zdrowia publicznego. W efekcie Polacy, którzy chcieliby korzystać z mniej szkodliwych alternatyw dla tradycyjnych papierosów, mogą wkrótce stracić tę możliwość.
Jeśli rząd nie zmieni kursu działań, skutki dla zdrowia publicznego mogą być katastrofalne. Zamiast obniżenia liczby palaczy, możemy spodziewać się wzrostu konsumpcji tradycyjnych papierosów oraz gwałtownego rozwoju szarej strefy.