W piątek, trzynastego września rząd uspokajał przed sytuacją zagrożenia powodzią. – Nie ma dziś powodu do paniki, ale jest powód do mobilizacji, aby w miejscach zagrożonych wszyscy mogli liczyć na możliwie szybką i skuteczną pomoc. (…) Prognozy nie są przesadnie alarmujące – mówi premier na konferencji prasowej we Wrocławiu, gdzie przebywał w związku z odprawą służb ws. zagrożenia powodziowego. Potem sytuacja diametralnie się zmieniła i zwołano sztab kryzysowy, na którym nie obyło się bez zamieszania i pominięcia marszałka województwa dolnośląskiego.
Tusk na pierwszy sztab nie zaprosił marszałka Pawła Gancarza z PSL. A to kluczowa osoba potrzebna podczas sztabu kryzysowego na Dolnym Śląsku – opowiada dolnośląski polityk.
Jego zdaniem do powodzi byli nieprzygotowani wojewodowie. – Ludzie mają pretensje do władz, że uspokajali, zamiast przygotowywać nasz region na powódź. Część ludzi dopiero po zalaniu wodą dostała worki z piaskiem – mówi nasz rozmówca. Twierdzi, że proponowana pomoc finansowa ze strony rządu jest zbyt mała.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.