– Idę właśnie czymś, co w Nowym Świętowie, jednej ze wsi między Głuchołazami a Nysą była kiedyś drogą. Teraz droga została kompletnie zniszczona przez wodę, podobnie jak wiele domów, które stoją kawałek niżej – mówił nasz reporter z terenów dotkniętych powodzią, Piotr Barejka.
Jak zaznaczył, nadal olbrzymim problemem jest brak zasięgu, a co za tym idzie, brak możliwości skontaktowania się z poszkodowanymi. – Zniszczenia są naprawdę katastrofalne, woda w niektórych miejscach zakryła całe okna na parterze, mieszkańcy walczą teraz ze skutkami powodzi, natomiast sytuacja jest bardzo trudna. Niektóre miejscowości nadal odcięte są od świata, bardzo trudno jest się tam dostać, brakuje zasięgu, więc trudno jest się też z niektórymi osobami skontaktować – relacjonował.
Wiele miejsc zdanych na siebie. Brakuje służb i wolontariuszy
– Niektórzy mieszkańcy wsi w okolicy mówili mi, że zdani są na siebie, że sami muszą usuwać skutki tego kataklizmu i nie ma tam ani straży pożarnej, ani żołnierzy, ani wolontariuszy, którzy mogliby dostarczyć wodę czy jedzenie – opisywał wysłannik Wprost.pl
Zaznaczył, że w innych wsiach ta pomoc jest większa. – Wolontariusze przyjeżdżają, przyjeżdżają osoby, które pomagają sprzątać, przyjeżdżają osoby z darami. A najpotrzebniejsze w tej chwili są wszelkiego rodzaju środki czystości, miotły, mopy, środki do dezynfekcji, to jest coś, co jest tutaj w tej chwili najbardziej potrzebne – wymieniał.
Opowiadał też o zerwanych mostach i zrujnowanych drogach. – Problemem, jeśli chodzi o komunikację są również mosty, większość z tych w okolicy zostało zerwanych, przetrwał jeden, natomiast droga za nim została zniszczona. Obecnie jest przejezdna, natomiast ten przejazd też jest utrudniony – zakończył swoją relację.
Czytaj też:
Anna Lewandowska ostro odpowiedziała internautom. Poszło o pomoc dla powodzianCzytaj też:
Fala powodziowa we Wrocławiu. Ratusz: Mogą pojawić się przesiąki