Rodzina z Lewina Brzeskiego została szczególnie doświadczona w ciągu ostatnich kilku dni. Najpierw fala powodziowa zalała ich dom, a potem doszło do nieszczęśliwego wypadku, kiedy pani Krystyna chciała przygotować posiłek dla 3-miesięcznej wnuczki. Kobieta była przekonana, że w butli otrzymanej od darczyńców była woda.
Powódź, a potem pożar. Podwójna tragedia rodziny z Lewina Brzeskiego
Jak podaje Polsat News, pani Krystyna jest po operacji usunięcia tętniaka i straciła węch. Myślała, że do czajnika wlewa wodę, ale w rzeczywistości była to łatwopalna substancja. Zgodnie z informacjami wspomnianego źródła, na 5-litrowej butelce nie było etykiety, ale najprawdopodobniej znajdował się w niej płyn do dezynfekcji.
– W czajniku na gaz miałam jeszcze trochę wody, ale chciałam dolać, żeby było więcej. Jak zaczęłam wlewać, to nagle w tym czajniku pojawił się ogień, był też wokoło. Z tej butelki do mnie zaczął się zbliżać, zaczęłam krzyczeć i rzuciłam to wszystko na zlew, bo chciałam zalać – relacjonowała pani Krystyna. Kobieta oceniła, że „ogień poszedł już do samej góry”.
Syn pani Krystyny przybiegł na ratunek, ale też myślał, że w butelce jest woda i chciał gasić ogień. – Chlusnął, a ten ogień wszędzie wokół nas się pokazał – przekazała kobieta. Jej syn natychmiast pobiegł na piętro, aby jak najszybciej ewakuować swoją żonę i 3-miesięczną córkę. Pożar udało się ugasić, ale zniszczenia są duże. W pożarze spłonęła niemal cała kuchnia, a w budynku nie ma obecnie bieżącej wody, nie działa także instalacja elektryczna. Wydarzenia ostatnich dni to też wielka trauma dla członków rodziny. Mąż pani Krystyny całą noc czuwał na tarasie, bo obawiał się, że ponownie w nieruchomości pojawi się ogień.
Czytaj też:
Szybka reakcja Tuska na sztabie kryzysowym. „Tam jest błąd, który może wzbudzić niepokój”Czytaj też:
Kaczyński ostro o działaniach gabinetu Tuska: Albo rządzą nami dyletanci, albo amatorzy