Od dwóch lat Roman Zwiercan walczył z nowotworem gardła środkowego. Informację o jego śmierci potwierdził były premier Mateusz Morawiecki. „Śmierć Romka Zwiercana jest wielką wyrwą w sercach nas wszystkich którzy Go znali. Romek swoim życiem dawał świadectwo walki o wolność i godność dla każdego człowieka, bez względu na jego przekonania” – napisał w mediach społecznościowych polityk.
Poruszające słowa Mateusza Morawieckiego
„Dla nas, środowiska osób wywodzących się z Solidarności Walczącej, Romek jest postacią szczególnie cenną, ze względu na swój dar szerokiego pola działania – jako organizator i wykonawca wielu działań w podziemiu. A kiedy skończyła się walka z systemem komunistycznym, Romek organizował i pomagał ludziom, którzy zmagali się z biedą i wykluczeniem w czasach III RP” – wspomina były premier.
Mateusz Morawiecki zwrócił się w przejmujących słowach bezpośrednio do Romana Zwiercana. „Romku, dla nas, ludzi którzy mieli szczęście Ciebie znać, pozostawiłeś świadectwo swego życia. Wierzymy, że dobry Bóg wezwał Ciebie do siebie, bowiem potrzebuje tam Twojej pomocy. Potrzebuje pomocy w krzewieniu dobra, sprawiedliwości i prawdy tu, na ziemi. Aby umacniać wolność i solidarność między ludźmi i między narodami. O to właśnie walczyłeś całym swoim życiem. I w ten sposób Twój czyn, Twoje idee będą żyły w kolejnych pokoleniach Polaków, w kolejnych pokoleniach wszystkich dobrych ludzi” – czytamy.
Nie żyje Roman Zwiercan
Roman Zwiercan przez lata działał w założonej przez Kornela Morawieckiego Solidarności Walczącej a także w Solidarności. Był jednym z jej głównych działaczy w Trójmieście.
Po raz pierwszy zatrzymany został w przez służby w 1981 roku, kiedy jako 19-latek próbował opuścić kraj i udać się do Afganistanu, a by pomóc mudżahedinom w walce z Sowietami. Został wówczas skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Ponownie zatrzymano go w 1982 roku, kiedy próbował on przekroczyć granicę morską. Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni skazał go na 1,5 roku pozbawienia wolności, które odbył w zakładach karnych we Włocławku i w Gdańsku-Przeróbce.
Po wyjściu na wolność zatrudnił się jako robotnik w Zakładach Przemysłu Drzewnego w Gdyni. Za zorganizowanie 15–minutowego strajku w Stoczni im. Komuny Paryskiej został zwolniony dyscyplinarnie. W proteście przeciwko temu rozpoczął głodówkę, która stała się pretekstem dla władz do skierowania go do szpitala psychiatrycznego. Po zwolnieniu ze szpitala został on dotkliwie pobity przez nieznanych sprawców.
W następnych latach działalności w Solidarności Walczącej przeprowadził on wraz z innymi działaczami szereg akcji, a wśród nich odcinanie prądu podczas zebrań egzekutywy PZPR czy blokowanie kolcami przejazdów kolumn ZOMO. 28 lutego 1987 roku własnoręcznie przygotował i zdetonował ładunek wybuchowy pod gmachem Komitetu Miejskiego PZPR w Gdyni, co miało być przestrogą dla władz.
Po 1991 roku wycofał się z aktywności publicznej i zamieszkał na Kaszubach, gdzie zajmował się przede wszystkim badaniami historycznymi i działaniem w fundacjach.
Czytaj też:
Słowa Mariana Banasia szokują. Wielkiej powodzi można było uniknąć?Czytaj też:
Tusk o „potwierdzeniu najgorszych podejrzeń” ws. afery PiS. Jest reakcja: Pańska obłuda poraża