Co z ekstradycją Łukasza Ż.? Niemcy nie mają dobrych wiadomości, Polacy są optymistami

Co z ekstradycją Łukasza Ż.? Niemcy nie mają dobrych wiadomości, Polacy są optymistami

Dodano: 
Prokuratura Okręgowa w Warszawie
Prokuratura Okręgowa w Warszawie Źródło: PAP / Wojciech Olkuśnik
Sprawa Sebastiana M. pokazała, że ekstradycja może ciągnąć się długimi miesiącami. Służby zakładają, że w przypadku Łukasza Ż. będzie inaczej. Mają ku temu podstawy.

Łukasz Ż., który spowodować miał tragiczny wypadek na warszawskiej Trasie Łazienkowskiej, został zatrzymany w Niemczech. Wokół jego zatrzymania istnieją dwie teorie. Zgodnie z pierwszą mężczyzna trafił w ręce policji, kiedy zgłosił się po pomoc medyczną do szpitala w Lubece. Według drugiej – sam zgłosił się na komendę w asyście adwokata.

Niezależnie od tego, jak wyglądało zatrzymanie, pewne jest jedno: Łukasz Ż. nie zgodził się na uproszczoną ekstradycję. Gdyby wyraził na nią zgodę, zgodnie z prawem niemieckie służby musiałyby przekazać zatrzymanego w ręce polskiej policji w ciągu 10 dni. Teraz jednak sprawa się nieco komplikuje.

Niemcy wskazują termin ekstradycji

Choć wdrożona została procedura związana z europejskim nakazem aresztowania, cały proces potrwać ma – zgodnie z informacjami uzyskanymi przez „Fakt” w rozmowie z niemieckimi śledczymi – minimum dwa miesiące.

Wniosek do Wyższego Sądu Krajowego został złożony 20 września, a decyzja jeszcze nie zapadła. – Sam proces postępowania ekstradycyjnego przewiduje okres 60 dni, który w razie potrzeby może zostać przedłużony – przekazała tabloidowi Wiebke Hoffelner, rzeczniczka Prokuratury Generalnej Szlezwika-Holsztynu.

– W tej sprawie toczy się postępowanie ekstradycyjne przed Prokuraturą Generalną, w ramach którego badana jest obecnie kwestia dopuszczalności ekstradycji do władz polskich – wyjaśniła Wiebke Hoffelner.

Polska prokuratura zaskoczona słowami Niemców

„Fakt” po uzyskaniu tych informacji skontaktował się z polską prokuraturą. Ta nie kryje zdziwienia tak odległym terminem wskazanym przez stronę niemiecką. – My mamy inne doświadczenia w tej kwestii – mówi tabloidowi prok. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

W swoich założeniach prokuratura skraca wskazany przez Niemców termin trzykrotnie. – Liczymy na to, że Łukasz Ż. trafi do Polski dużo szybciej. Myślę, że to kwestia 20 dni – zdradza prok. Piotr Antoni Skiba.

Czytaj też:
To Łukasz Ż. powiedział po wypadku. Wstrząsająca relacja matki jego dziewczyny
Czytaj też:
Miał pomóc w ucieczce Łukasza Ż. „Mój syn jest niewinny”