W sobotę przedstawiciele PiS rozpoczęli konsultacje pod hasłem „Powódź 2024 – przyczyny i skutki”. W trakcje konferencji prasowej w Sejmie prezes tej partii Jarosław Kaczyński podzielił się z dziennikarzami kilkoma punktami, które budzą jego wątpliwości.
Kaczyński sugeruje, że nie podano prawdziwej liczby ofiar powodzi
Polityk wrócił m.in. do bilansu ofiar. – Oficjalnie jest podana liczba 9 ofiar śmiertelnych, ale są liczne informacje, prawdziwe albo nie, nie rozstrzygam tego w tej chwili, że było tych ofiar więcej. No i są najwyraźniej mechanizmy, które powodują, że te informacje, nie są przynajmniej oficjalnie przekazywane – mówił Kaczyński.
Prezes PiS zasugerował też, że mniejsze miejscowości mogły zostać zalane kosztem większych miast. – Wiadomo też, że wieści o tym, że w gruncie rzeczy o ocalenie większych miast, tych największych w tym regionie, przede wszystkim Wrocławia, ale także Opola przed zalaniem, to była przesłanka podstawowa – zaczął temat.
– Ta przesłanka ma swoje aspekty społeczne, ale ma także polityczne, wyborcze, bo zbliżają się wybory prezydenckie. Tam tych wyborców jest znacznie więcej niż na terenach, które były zalewane. Nie chcę sugerować, że tym się kierowano, nie mam takiej pewności, ale to na pewno sprawa do rozważenia – podsuwał polityk.
Kaczyński: Teatralizacja sparaliżowała działania
Jako trzeci temat godny uwagi, Kaczyński wskazał chronologię działań rządu. Jak mówił, rząd miał wiedzę o nadchodzącym niebezpieczeństwie już 10 – 11 września. – Dlaczego te informacje nie zostały odpowiednio wykorzystane? Tego nie wiem. To jeszcze sprawa, pytanie, na które musimy odpowiedzieć. To ogromnie ważne pytanie. Wiemy też, jaka była reakcja władzy w momencie, w którym nie można już było uznawać, udawać że się nie widzi tego, co się dzieje – stwierdzał.
Oceniając samą reakcję, prezes PiS użył sformułowania „teatralizacja życia publicznego”, której „bohaterem” był Donald Tusk. Jego zdaniem skutkowała ona paraliżem decyzyjnym na niższych szczeblach. Jak oceniał, nawiązywało to do „pewnej bardzo już starej socjotechniki – dobry car i źli bojarzy”.
– Jeśli np. car mówi, że „będzie dobrze”, to trudno powiedzieć, że „będzie źle”. Jeżeli car mówi, że tama nie padnie, nie zawali się, nie będzie kolejnego nieszczęścia, to znów trudno protestować – tłumaczył Kaczyński.
Czytaj też:
Posiedzenie rządu poświęcone powodzi: Nie ma mowy o dekoncentracji. Fala ciągle jestCzytaj też:
Czy rząd dobrze poradził sobie z powodzią? Polacy ocenili ekipę Tuska