„Patrole obywatelskie” w polskich miastach. „Wyglądają, jakby chcieli dokonać pogromu”

„Patrole obywatelskie” w polskich miastach. „Wyglądają, jakby chcieli dokonać pogromu”

Narodowcy na ulicach polskich miast
Narodowcy na ulicach polskich miast Źródło: Newspix.pl / Rafał Klimkiewicz
Narodowcy chcą bronić polskich miast przed cudzoziemcami. „Patrole obywatelskie” nieomal doprowadziły do tragedii w Żyrardowie.

W sobotę 21 września grupa kilkudziesięciu osób, zebrała się w centrum Żyrardowa w województwie mazowieckim. Patrol obywatelski postawił sobie za cel „pilnowanie bezpieczeństwa w mieście i ochronę polskości”.

„Patrol obywatelski” w Żyrardowie. O krok od tragedii

Gdy jego uczestnicy zauważyli dwóch Gruzinów, którzy siedzieli na ławce i pili piwo, doszło do awantury, w wyniku której cudzoziemcy zostali pobici. – To wyglądało strasznie. Ci ludzie z patrolu sprawiali wrażenie agresywnych, jakby chcieli dokonać jakiegoś pogromu – relacjonowała jedna z mieszkanek miasta.

Następnie obrońcy polskości postanowili wtargnąć do hostelu pracowniczego, w którym mieszkają Ukraińcy, Gruzini i Azerowie. Na nagraniach z monitoringu widać, że kilkunastu mężczyzn rozpoczęło regularną rozróbę. Rzucali przedmiotami, dewastowali wejście do budynku. Obcokrajowcy w ramach obrony użyli gaśnic proszkowych. Zawiadomienia na policję nie złożyli, jednak mimo tego policja pod nadzorem prokuratury prowadzi czynności operacyjne w tej sprawie.

Cudzoziemcy w Żyrardowie to zupełnie normalni ludzie. Ciężko pracują, płacą podatki, mają rodziny. Mieszkańcy nie mają powodu, żeby ich się bać. Przestępstwa i wykroczenia popełniane przez imigrantów zawsze się zdarzają, ale nie ma ich wcale więcej niż tych popełnianych przez Polaków – podkreśliła szefowa miejscowej komendy insp. Edyta Marczewska.

Z kolei prezes fabryki, w której pracowali obcokrajowcy przyznał, że po ataku patrolu, jego firma straciła nagle aż 70 pracowników, czyli blisko 10 proc. całej załogi. Tymczasem narodowcy już zapowiedzieli kolejny patrol w mieście.

Organizują „patrole obywatelskie” w polskich miastach. Kim są?

„Gazeta Wyborcza” postanowiła wziąć pod lupę „obywatelskie patrole”. Inicjatywa pojawiła się w naszym kraju około dwa lata temu, tuż po inwazji Rosji na Ukrainę. Pomysł bardzo spodobał się politykom Konfederacji – narodowców chwalili m.in. Grzegorz Braun i Konrad Berkowicz.

Ciepłych słów nie szczędził były radny z Przemyśla, a obecnie poseł, Andrzej Zapałowski. „Jako radny miasta Przemyśla żądam od władz mojego kraju zaprowadzenia porządku z bandytami, którzy podszywają się pod uchodźców z Ukrainy o innym kolorze skóry. Patrol obywatelski w Przemyślu w akcji. Brawo chłopaki” – pisał.

„Patrole obywatelskie” pojawiły się nie tylko w okolicach Przemyśla. Podobne akcje z udziałem narodowców zaobserwowano m.in. w Środzie Wielkopolskiej, Krakowie, Gdańsku, Poznaniu, Jarocinie, Łodzi i Katowicach. Zgromadzenia nie zostały zgłoszone lokalnym władzom, dlatego były nielegalne.

Do udziału zachęca pochodzący z Wielkopolski znany zawodnik MMA oraz youtuber. „Gaz, paralizator, do samoobrony każdy może mieć. Żadnych sprzętów ostrych, bo mogą nas przeszukiwać. My po prostu pokojowo chcemy tę sprawę załatwić. Niech wypie**alają z naszego kraju i tyle” – komentował w mediach społecznościowych.

Uczestnicy „patroli” umawiają się za pomocą aplikacji Telegram, dzięki której mogą zachować anonimowość i trudniej ich namierzyć. Utworzono specjalne kanały dla niemal wszystkich większych miast w Polsce. Uczestnicy mają różne pomysły na patrole – jedni chcą atakować cudzoziemców, inni uważają, że powinni się ograniczyć do pokazów siły.

Czytaj też:
Kto je koty w Ohio? „Jeżeli muszę zmyślać historie, będę to robił”
Czytaj też:
Kolejne incydenty na granicy z Białorusią. Akty agresji wobec polskich patroli

Opracowała:
Źródło: Gazeta Wyborcza