27-letna Magdalena Żuk w kwietniu była na wakacjach w Egipcie. To właśnie w Marsa Alam doszło do wydarzeń, które poruszyły opinię publiczną. Po przylocie na miejsce kobieta wysyłała do bliskich niepokojące wiadomości, a z relacji polskich turystów wynikało, że Magdalena dziwnie się zachowywała. Kilka dni później trafiła do szpitala w Hurghadzie. Wkrótce po tym doszło między nią a personelem medycznym do szamotaniny. Kobieta miała wyskoczyć ze szpitalnego okna. Nie udało się jej uratować.
Jak się później okazało, śledczy z Polski uznali, że brakuje dowodów na to, by 27-latka przed śmiercią doświadczyła przemocy, również gwałtu. Nie była także ofiarą handlu ludźmi. Wszystko wskazywało na to, że bezpośrednią przyczyną zgonu Magdaleny Żuk były obrażenia, jakie ta odniosła skacząc z dużej wysokości.
Śledztwo przedłużone. Dlaczego?
I choć śledztwo jeleniogórskiej prokuratury trwa już ponad siedem lat, nadal nie dobiegło końca. Dziennikarze portalu Gazeta.pl ustalili, że przedłużono je do grudnia.
„Aby zakończyć to postępowanie, konieczne jest uzyskanie kompleksowej opinii toksykologicznej dotyczącej Magdaleny Ż., która nie może zostać wydana, albowiem uzyskane od strony egipskiej dokumenty nie zawierają wszystkich niezbędnych informacji potrzebnych do jej opracowania” – przekazała we wtorek portalowi prokuratorka Ewa Węglarowicz-Makowska. Rzeczniczka prokuratury dodała, że „wystąpiono do strony egipskiej o przesłuchanie biegłych, którzy prowadzili badania toksykologiczne. Ta czynność, mimo noty ponaglającej, nie została do chwili obecnej wykonana”.
Prokurator Węglarowicz-Makowska zaznaczyła dodatkowo, że „zebrane dotychczas dowody wskazują, że przyczyną zgonu Magdaleny Ż. był upadek z wysokości” oraz „nie ma również żadnych dowodów, aby przypuszczać, iż zmarła padła wcześniej ofiarą przemocy”.
Czytaj też:
Sprawa Magdaleny Żuk. Adwokat rodziny powiedział dziennikarzom o nowych dowodachCzytaj też:
Bliscy Magdaleny Żuk wytoczyli proces. Domagają się zadośćuczynienia od biura podróży