W oświadczeniu, przesłanym w sobotę PAP Bolesław Piecha napisał, że "podejrzenia te dotyczą zamierzonego przekazywania nieprawdziwych informacji o rzekomym fałszerstwie dokumentów i sugestiach o podejmowaniu niedozwolonych praktyk lobbingowych".
W piątek radio TOK FM podało, że w ministerstwie zdrowia mogły być fałszowane ekspertyzy przemawiające na rzecz wpisania na listę leków refundowanych leku na dusznicę bolesną. Jedną z takich ekspertyz miała być pozytywna opinia Polskiego Towarzystwa Farmako- Ekonomicznego; samo Towarzystwo podkreśla, że zdecydowanie sprzeciwiało się refundacji leku.
B. rzecznik resortu, obecnie szef biura prasowego Paweł Trzciński powiedział w piątek PAP, że informacja o pozytywnej rekomendacji Polskiego Towarzystwa Farmako-Ekonomicznego dla leku na dusznicę jest "wynikiem błędu ludzkiego". Wyjaśnił, że spis opinii, rekomendujących lub nie, wpisanie danego leku na listy refundacyjne jest dokonywany w departamencie polityki lekowej. Ma on formę tabelki, w której pracownicy wpisują przy każdej opinii "rekomenduje" lub "nie rekomenduje".
"Pracownicy departamentu zapewniają, że nie ma tu mowy o żadnym fałszowaniu dokumentów, mówią o błędzie. Pracowali nad tym spisem pod dużą presją czasu i tłumaczą to tylko błędem ludzkim w wyniku którego pracownik zamiast: +nie rekomenduje+ wpisał: +rekomenduje+" - powiedział Trzciński.
Dodał, że "błąd" został już poprawiony na stronach internetowych resortu, a dyrektor departamentu Artur Fałek przesłał przeprosiny za błąd do szefa Towarzystwa.
Według TOK FM z oficjalnych dokumentów, które znalazły się na stronie internetowej resortu wynika, że Towarzystwo Farmako- Ekonomiczne popierało refundację leku. Tymczasem jego prezes dr Tadeusz Szuba powiedział TOK FM, że "to kłamstwo".
"Wiceminister zdrowia Bolesław Piecha, już po ujawnieniu afery, powoływał się na pozytywną opinię o leku Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego" - przypomniało w piątek TOK FM.
"Tej nigdy nie było" - powiedział radiu prof. Tomasz Pasierski. "Kiedy usłyszałem, że Bolesław Piecha powołuje się na opinię PTK, to bardzo się zdziwiłem. Przez moje ręce przechodziły wszystkie dokumenty, które zostały stworzone w Towarzystwie. Takiego na pewno nie było" - powiedział radiu Pasierski.
Dodał, że PTK było proszone przez przedstawiciela firmy Servier Roberta Pachockiego o udzielenie poparcia dla wpisania tego leku do programu lekowego, PTK jednak odmówiło.
Ponadto - jak ustalił TOK FM - ministerstwo zdrowia zamówiło też ekspertyzę dotyczącą tego leku na dusznicę u krajowego konsultanta w dziedzinie chorób wewnętrznych, prof. Zbigniewa Gacionga. "Napisałem, że jest za wcześnie, żeby go refundować" - powiedział prof. Gaciong. "Ta negatywna opinia nigdy nie ujrzała światła dziennego" - podkreśla TOK FM.
Stacja przypomina, że Piecha powoływał się również na opinię kardiologa prof. Witolda Rużyłło. Opinia miała być pozytywna. W czwartek jednak - jak informuje TOK FM - prof. Rużyłło stwierdził, że nigdy na zamówienie ministerstwa zdrowia nie stworzył żadnej opinii dotyczącej tego leku.
TOK FM konkluduje, że "oprócz sfałszowanego stanowiska Polskiego Towarzystwa Farmako-Ekonomicznego, wszyscy - nawet ministerstwo gospodarki - sprzeciwiali się wpisaniu leku na listę leków refundowanych. Za refundacją - co oczywiste - był tylko producent leku. Mimo to lek znalazł się na liście".
Chodzi o sprawę wpisania na listę leków refundowanych iwabradyny - nowego leku na dusznicę, produkowanego przez francuski koncern. Według "Dziennika", lek znalazł się na liście w kilka godzin po wizycie, jaką wiceministrowi zdrowia w rządzie PiS Bolesławowi Piesze złożyli przedstawiciele koncernu. Piecha zaprzeczał.
pap, ss