Tak ZUS ściga emerytkę za „zaległości”. „Mam z nimi piekło. To nie jest mój dług”

Tak ZUS ściga emerytkę za „zaległości”. „Mam z nimi piekło. To nie jest mój dług”

Oddział ZUS
Oddział ZUS Źródło: PAP / Darek Delmanowicz
Zakład Ubezpieczeń Społecznych ściga schorowaną emerytkę, panią Wandę, za dług sprzed kilkunastu lat. Dług, którego według pani Wandy – i jej pełnomocnika – w ogóle nie powinno być. Innego zdania jest jednak ZUS, dlatego sprawa trafiła do sądu. – Przed każdą sprawą jestem jak wrak człowieka – mówi pani Wanda.

Pani Wanda przez lata leczyła się na przewlekłą anemię, wykryto u niej nowotwór piersi, przeszła łącznie trzy operacje, po dwóch leżała na OIOM-ie. Niedługo potem, w 2010 roku, zlikwidowała działalność gospodarczą, a na emeryturę przeszła dziesięć lat później. Dopiero po kolejnych dwóch latach, w lutym 2022 roku, dowiedziała się o długu, który naliczał jej Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Odebrała wówczas pismo, w którym poinformowano ją o zaległościach z 2004 roku, kolejnych z 2005, 2006 i potem 2009 roku. Czyli z czasów, gdy prowadziła działalność.

To jednak był dopiero początek.

– Mam z nimi piekło. Przed każdą sprawą jestem jak wrak człowieka. Dostałam bardzo niską emeryturę, ale ZUS walczy właśnie z takimi osobami. To jest chore – żali się pani Wanda.

– Pracowałam w branży ubezpieczeniowej, dobrze zarabiałam, jak mogłam ZUS-u nie płacić? Jestem obowiązkowym człowiekiem, nigdy nawet mandatu nie dostałam. To nie jest mój dług – podkreśla.

ZUS zajął rachunek, którego nie było

6748 złotych i 90 groszy z tytułu składek na ubezpieczenie społeczne, kolejne 3510 złotych i 32 grosze składki zdrowotnej, a także 453 złotych i 3 grosze składek na Fundusz Pracy oraz Fundusz Solidarnościowy. Tyle, według ZUS-u, nie zapłaciła przed laty pani Wanda. Jednak doliczając koszty upomnień, egzekucji oraz odsetki, Zakład stwierdził, że jej dług sięga już 30 tysięcy złotych.

– Tylko jak mogłam mieć dług z tytułu składki zdrowotnej, skoro przeszłam kilka operacji, przez lata leczyłam się w państwowej przychodni, u lekarza byłam co miesiąc, a nawet częściej? – zastanawia się pani Wanda.

Czytaj też:
„Bandycka sztuczka” firmy pożyczkowej. Spłaciła wszystko, ale do drzwi zapukał komornik. „Nie ma jak z tego wybrnąć”

Domagała się więc wyjaśnień od dyrektora łódzkiego oddziału ZUS. Wysyłała szereg pism, w których powtarzała, że jej emeryturę zajęto bezpodstawnie, a wszystkie składki sumiennie opłacała. Podkreślała, że przez kilkanaście lat nie zdawała sobie sprawy, że może mieć jakiekolwiek zaległości. Pytała, na czym polegała egzekucja, którą ZUS miał prowadzić od 2009 aż do 2022 roku. I dowiedziała się, że ZUS wysyłał upomnienia, wystawił tytuły wykonawcze i chciał zająć środki na rachunku w Raiffeisen Bank Polska, w którym jednak pani Wanda… nigdy konta nie miała.

Artykuł został opublikowany w 43/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.