Ministerstwo Obrony Narodowej wraz z Rządową Agencję Rezerw Strategicznych namawiają polskie firmy farmaceutyczne do produkcji ratujących życie autostrzykawek dla wojska – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”. IZAS zawiera ampułko-strzykawki z adrenaliną, przeciwbólową morfiną i atropiną używaną przy skażeniu chemicznym, które ranny żołnierz może na polu walki z łatwością wstrzyknąć sobie do mięśnia uda lub ramienia, do czasu przybycia medyków.
Problem wojska z ważnym zestawem leków. Ich zamówienie graniczy z cudem
W Polsce nikt nie produkuje takich zestawów leków. Jeszcze na początku XXI wieku była to norma, ale się z niej wycofano. Do niedawna IZAS wytwarzał niszowy producent, ale ten zrezygnował, a wojsku kończą się zapasy. Dodatkowo zestawy trzeba regularnie wymieniać co trzy lata, bo leki tracą przydatność do użycia.
Zdaniem wiceszefa Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej przy Kancelarii Premiera Sławomira Butkiewicza leki powinny mieć do dyspozycji również policjanci, antyterroryści, funkcjonariusze SOP, czy strażacy CBRN reagujący na zagrożenia ze strony broni masowego rażenia – chemicznego, biologicznego, radiacyjnego i nuklearnego.
Leki dla żołnierzy na wagę złota. Polscy producenci dają zielone światło, ale stawiają warunek
Problemem jest sprowadzenie zestawów w obecnej sytuacji geopolitycznej. Polscy producenci byliby skłonni uruchomić produkcję, ale domagają się długofalowej gwarancji zakupu ze strony państwa – na ponad dwa lata. Na propozycję nie chce zgodzić się Ministerstwo Zdrowia.
Producenci argumentują, że samo postawienie nowych linii produkcyjnych w fabryce to koszt nawet 300 tys. zł., do tego dochodzą nakłady na badania i rozwój. Dla przykładu postawienie zupełnie nowej fabryki i wyposażenie jej od podstaw to koszt do 25 mld zł.
Czytaj też:
Czy Polska jest krajem bezpiecznym lekowo? Większość leków pochodzi z AzjiCzytaj też:
Armia skusiła młodych. Program „Wakacje z wojskiem” to sposób na niezły zarobek