Jak poinformowała w środę PAP prokurator rejonowa w Płońsku Ewa Aambroziak, do zatrucia dwójki dzieci, bliźniąt, chłopca i dziewczynki w wieku 9 lat doszło w połowie października na terenie jednego z gospodarstw rolnych w tej gminie – ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną zatrucia były opary preparatu, który ojciec dzieci stosował do zwalczania nornic.
W sprawie wszczęto dochodzenie w kierunku nieumyślnego spowodowania ciężkiego rozstroju zdrowia oraz narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia.
Na obecnym etapie postępowanie toczy się w sprawie – nikomu nie przedstawiono zarzutów.
Dzieci wciąż przebywają w szpitalu
Jak podkreśliła szefowa płońskiej Prokuratury Rejonowej, „dzieci, które uległy zatruciu, przebywają nadal w jednym ze szpitali w Warszawie, a ich stan określany jest jako ciężki”.
W trakcie dochodzenia ustalane będą okoliczności, w jakich doszło do zatrucia oparami środka przeciwko gryzoniom, czy stało się to na polu, gdzie preparat w postaci tabletek został umieszczony czy w domu. – Ojciec dzieci twierdzi, że opary środka musiały przedostać się do domu – zaznaczyła prokurator Ambroziak.
– Do zatrucia doszło, gdyż prawdopodobnie zastosowano preparat fumigacyjny, który jest silnie toksyczny i niebezpieczny dla ludzi. Nie zachowano odpowiednich procedur związanych z zastosowaniem preparatu. Jest rzeczą podstawową, że środków tych nie wolno używać w sytuacji, gdzie nawet w sąsiedztwie wykonywanego zabiegu mieszkają lub pracują ludzie. Po wykonaniu takiego zabiegu konieczne jest również przewietrzanie pomieszczeń i badanie składu powietrza na pozostałości gazów – wyjaśnił „Wprost” dyrektor działu jakości Rentokil Initial Polska Paweł Kaczmarczyk.
Dodał, że „środki te mają delikatny zapach migdałów. W każdym wypadku należy natychmiast opuścić pomieszczenia, gdzie wykonuje się taki zabieg i powiadomić odpowiednie służby np. straż pożarną”.
– Zasady szczegółowo są opisane w dokumentacji preparatu. Stosowanie się do tych wymogów jest bezwzględnie konieczne, a niestosowanie się do nich będzie skutkowało zagrożeniem zdrowia i życia ludzi. Stosowanie tych środków wymaga odbycia specjalistycznych szkoleń państwowych. Szkolenia takie posiadają tylko niektóre profesjonalne firmy Pest Control – wyjaśnił.
Zapewnienia ojca dzieci
Z dotychczasowych ustaleń dochodzenia wynika, że po zastosowaniu preparatu 13 października, następnego dnia objawy zatrucia, w tym kłopoty z oddychaniem wystąpiły u chłopca, a dzień później także u jego siostry. Chłopiec najpierw trafił do szpitala w Płocku, a następnie do placówki w Warszawie – tam też przewieziono dziewczynkę.
Ojciec dzieci, który stosował preparat zwalczający gryzonie zapewnił, że ma on certyfikat na jego używanie. W ramach postępowania będzie to weryfikowane. Powołany zostanie też biegły z zakresu toksykologii.
– Wprowadzenie automatycznych rozwiązań, takich jak pułapki wyposażone w czujniki ruchu, pozwala ograniczyć bezpośredni kontakt z gryzoniami, co usprawnia proces ich eliminacji i zwiększa higienę. Dodatkowo, stosowanie nietoksycznych substancji fluorescencyjnych umożliwia śledzenie aktywności gryzoni i szybkie określenie miejsc, które wymagają interwencji, co zmniejsza potrzebę stosowania chemicznych środków zwalczających – mówił „Wprost” Maciej Wargocki, ekspert Rentokil Initial Polska.
Czytaj też:
To składnik popularnej trucizny. Nieświadomie sięgamy po niego codziennie razem z żywnościąCzytaj też:
Po kontakcie z wodą powodziową należy umyć i zdezynfekować ręce