We wtorek 29 października nad ranem na warszawskiej Woli wybuchł pożar. Po jego ugaszeniu służby poinformowały o natrafieniu na zwęglone ciało mężczyzny.
Warszawa. Pożar na Woli
„Po godzinie 6 rano na poddaszu budynku na ulicy Miedzianej na warszawskiej Woli wybuchł pożar. Na miejscu pracuje 8 zastępów Państwowej Straży Pożarnej. Teren zabezpiecza też stołeczna policja oraz nasz Zespół Ratownictwa Medycznego” – poinformowała Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego „Meditrans” w Warszawie.
W trakcie akcji ratunkowej ewakuowano 40 mieszkańców budynku. Początkowo informowano o płonącym dachu, sytuacja szybko jednak się zmieniła i ogień zaczął obejmować kolejne obszary. — Większość osób ewakuowała się sama. Jedna osoba wymagała ewakuacji alarmowej — przy użyciu kaptura ucieczkowego — przez klatkę schodową. Nie wymagała pomocy medycznej — relacjonował jeden ze strażaków.
Kim była ofiara śmiertelna pożaru na Woli?
Oficer prasowy komendanta miejskiego PSP mł. bryg. Artur Kamiński w rozmowie z PAP poinformował, że spaleniu uległo pomieszczenie na poddaszu, liczące około 100 metrów kwadratowych. Przechowywano w nim meble. Zniszczeniu uległa też część dachu. – W tej chwili trwa dogaszanie. Ulica Miedziana będzie nieprzejezdna jeszcze przez minimum godzinę – mówił.
Już po godzinie 9 asp. Bogdan Smoter z komendy miejskiej Państwowej Straży Pożarnej przekazał, iż podczas sprawdzania pogorzeliska natrafiono na częściowo zwęglone ciało mężczyzny. — Prawdopodobnie była to osoba bezdomna, gdyż nie figurowała na liście mieszkańców – stwierdził strażak.
Asp. Smoter przekazał, że większość lokali została już sprawdzona, ale z powrotem mieszkańców do lokali trzeba będzie poczekać do chwili skontrolowania wszystkich. Na miejscu jest także policja, która bada dokładne okoliczności zdarzenia.
Czytaj też:
Słynna paryska katedra wraca po 5 latach. Zasady wstępu mogą się zmienićCzytaj też:
Następca Marywilskiej. Nowe centrum handlowe w Warszawie