Historia sięga początków września 2024 roku. To właśnie wtedy wikariusz zorganizował imprezę w przyparafialnym domu przy kościele w Drobinie na Mazowszu. Jak się później okazało, miała ona tragiczny finał. W trakcie zabawy do świątyni zostały wezwane służby z powodu śmierci 31-latka. Według nieoficjalnych ustaleń, mężczyzna miał być przykuty kajdankami do łóżka wikarego. W fotelu obok miał spać pijany Grzegorz S., przebrany za króliczka.
W związku ze sprawą diecezja płocka natychmiast zawiesiła duchownego i nakazała mu opuszczenie parafii. Otrzymał również zakaz publicznego sprawowania sakramentów.
Drobin. Zmarł na plebanii. Proboszcz zgotował rodzinie piekło
Bliscy 31-latka po jego śmierci musieli zmagać się z kolejnymi trudnościami. Dostarczył ich proboszcz z ich rodzinnej parafii w Krajkowie na Dolnym Śląsku. – Proboszcz bardzo dobrze zna naszą rodzinę i Konrada, ale kiedy przyszliśmy w sprawie pogrzebu, wyparł się go. Sam z siebie od razu zaznaczył, że msza będzie niepełna, że nie będzie kazania – opowiadała siostra zmarłego.
Pani Jolanta przyznała, że gdy rodzina zapytała duchownego o powody takiej decyzji, ten zaczął mówić o „dewiacji oraz zgorszeniu”. – Dopytywał nas, jak ma wychwalać takiego człowieka. Kiedy przypomnieliśmy, że zmarł na plebanii i tam był przecież inny wikariusz, proboszcz skwitował, że „nikt tam wszystkich w seminarium nie prześwietli” – dodawała kobieta.
Siostra zmarłego podkreśliła, że zachowanie kapłana było dla nich niezwykle przykre, ponieważ jej rodzina jest bardzo religijna. – Konrad przez lata udzielał się w kościele: czytał na mszy, prowadził różańce, w liceum odgrywał inscenizację męki pańskiej w roli Jezusa – opowiadała.
Ostatecznie w sprawie pogrzebu 31-latka interweniował kanclerz kurii i proboszcz został zobowiązany do przeprowadzenia pełnej ceremonii pogrzebowej, łącznie z kazaniem.
„Zwłoki oddano nam w masakrycznym stanie”
Zachowanie proboszcza to nie jest jedyna kwestia, która oburzyła rodzinę. – Zwłoki oddano nam w masakrycznym stanie. Po sekcji nie były odpowiednio zabezpieczone – przyznała siostra 31-letniego Konrada. Kobieta dodała, że przedmioty należące do jego brata m.in. klucze od mieszkania oraz drugi telefon nie zostały zabezpieczone. – Prokuratura odpowiedziała, że nie wie, co się stało z tymi rzeczami. Okazało się, że były w posiadaniu wikariusza Grzegorza – podkreśliła pani Jolanta.
Czytaj też:
Jest pierwszy raport papieskiej komisji dot. nieletnich. Terlikowski o „niedopuszczalnej” sytuacjiCzytaj też:
Szokujące praktyki wikarego. Usłyszał poważne zarzuty