Robert Konieczny jest z pewnością najpopularniejszym grabarzem w Polsce. Mężczyzna prowadzi profil na TikToku, który obserwuje blisko 250 tys. użytkowników. W krótkich nagraniach, które zamieszcza w sieci, odpowiada internautom na najbardziej nurtujące ich pytania dotyczące pochówku zmarłych oraz przygotowywania ciała do pogrzebu. Chętnie zdradza także kulisy swojej pracy.
Robert Konieczny obalił popularny mit o zmarłych
Pytany o największe mity branży funeralnej odpowiedział bez wahania, że „totalną bzdurą jest to, że zmarłym łamie się kości”. – Nikt czegoś takiego nie robi. Wystarczy rozmasować mięśnie, nadgarstki i osoba zmarła staje się plastyczna jak za życia – wyjaśnił.
Robert Konieczny opowiadał również o przygotowaniu ciała do pogrzebu. – Zawsze podkreślam, że ciało do pochówku przygotowuje się jak na pierwszą randkę. Osobę zmarłą powinno oddać się rodzinie w idealnym stanie. Nie może być żadnych wycieków, otwartych oczu i ust, a ręce nie mogą się rozkładać – wskazywał.
Grabarz z TikToka o najtrudniejszych momentach
Mężczyzna podkreślił że zdecydowanie najtrudniejsze w jego zawodzie są pogrzeby dzieci. – Jak to się mówi, najmniejsze trumny są najcięższe. Tym bardziej, jeśli sam masz dzieci. Masz wtedy tysiąc myśli w głowie i nie chcę, żeby to głupio zabrzmiało, ale dziękujesz wtedy, że to nie ciebie spotkało – powiedział.
– Jako rodzic odczuwam na pogrzebie smutek i złość rodziców tych zmarłych dzieciaczków. Należę do osób wrażliwych na krzywdę dzieci. I to uczucie, które tkwi w tobie, gdy ta mała trumienka jest opuszczana do grobu...Są momenty, kiedy po prostu wymiękasz i nie dajesz rady – dodawał.
Czy grabarze mogą płakać na pogrzebach?
Robert Konieczny podzielił się także pewną historią ze swojego życia. Zaznaczył, że chociaż nikt nie zabrania grabarzom płakania na pogrzebie, to ci, którzy wiele lat są w branży, doskonale potrafią zapanować nad łzami. On sam miał w życiu jedną sytuację, która była dla niego wyjątkowo ciężka. – Zdarzył mi się pogrzeb, gdzie musiałem odejść na samym końcu przed zbieraniem kwiatów, ponieważ już nie dałem rady. To był pogrzeb dziewczynki. Mam silną psychikę, ale to, co zobaczyłem na okazaniu ciała a potem w kaplicy... – wspominał.
– To była jedyna taka sytuacja, która już nigdy więcej się nie powtórzyła. Kilka pogrzebów było takich, że rzeczywiście dołek ściskało, ale jeżeli jesteś profesjonalistą, potrafisz zostawić uczucia poza pracę. Bo uczuciami, które pokażesz, możesz wepchnąć rodzinę w jeszcze większą traumę. – dodawał.
Co bliscy wkładają do trumny zmarłych?
Najsłynniejszy grabarz w Polsce w rozmowie z Na Temat zdradził, jaki przedmiot jest niezwykle często wkładany przez bliskich do trumny. Jak się okazuje, jest to telefon komórkowy. – Rozumiem, że może być tak, że rodzina chce się zabezpieczyć na wypadek, gdyby zmarły nagle się wybudził w tej trumnie. Patrząc jednak logicznie, dwa metry pod ziemią nie będzie tego zasięgu. A może ten telefon trafia do trumny, bo wywoływałby jakąś dodatkową traumę, gdyby leżał gdzieś na półce w domu? – zastanawiał się.
– Do trumny trafiają też inne przedmioty. Najczęściej są to pamiątki po zmarłych, jak na przykład książki, biżuteria czy nawet paczki papierosów, ale też laurki od wnuków – komentował.
Czytaj też:
Ekspertka z „Projekt Lady” radzi, jak zachowywać się na cmentarzu. Jedna zasada może zaskoczyćCzytaj też:
Rewiński, Stuhr, Zającówna. Wybitni Polacy, którzy zmarli w 2024 roku