Przypomnijmy o szokujących wydarzeniach, które rozegrały się 7 września w przyparafialnym domu wikariusza w miejscowości Drobin na Mazowszu. W mieszkaniu księdza znaleziono ciało mężczyzny. Służby na miejsce miała wezwać osoba pracująca na plebanii. Wstępnie wykluczono, by do śmierci 30-letniego Konrada przyczyniły się osoby trzecie. Wyniki sekcji zwłok wykazały, że u zmarłego doszło do niewydolności krążeniowo-oddechowej. Jednak, by móc określić dokładnie, co było przyczyną śmierci, trzeba poczekać na wyniki badań toksykologicznych.
Jak podał „Fakt”, prokuratura poinformowała, że stanie się to dopiero w lutym 2025 roku. „Gazeta Wyborcza” ustaliła, że najpewniej i tak nie zostaną one przedstawione opinii publicznej.
Śmierć na plebanii w Drobinie. Rodzina zmarłego mówi o jego osobistych rzeczach
O śmierci 30-latka jego rodzina dowiedziała się 18 godzin po stwierdzeniu zgonu. – Totalnie tego nie rozumiemy, bo on miał przy sobie kartę ICE z numerami telefonów do najbliższych – wyjaśniali bliscy w rozmowie z wp.pl.
Zdradzili także, że ich zdaniem nie zabezpieczono odpowiednio przedmiotów osobistych zmarłego.
– Po kilkunastu dniach przyszły one w paczce z adnotacją od kancelarii reprezentującej księdza, że prokuratura nie zabezpieczyła ich w miejscu zdarzenia – podkreśliła siostra zmarłego 30-latka.
W paczce znajdował się między innymi telefon Konrada, ale został zresetowany do ustawień fabrycznych oraz owinięty taśmą.
Kobieta wyraziła też zdziwienie dotyczące całej sytuacji.
Drobin. Zmarł podczas imprezy na plebanii
W związku z tą sprawą diecezja płocka natychmiast zawiesiła kapłana i nakazała mu opuszczenie parafii. Otrzymał on również zakaz publicznego sprawowania sakramentów.
Czytaj też:
Śmierć na plebanii w Drobinie. Są wyniki na obecność alkoholu byłego wikaregoCzytaj też:
Tak młodzież żegnała wikarego z Drobina. Dziękowali mu „za szczerość i otwarte serce”