Pod koniec kwietnia Cezary Tomczyk poinformował, że w MON został przeprowadzony audyt. Kontrola wykazała szereg nieprawidłowych działań podjętych przez poprzednie kierownictwo resortu.
– Mariusz Błaszczak rozdysponował 6 mln zł na nagrody dla swoich współpracowników. Jednak wśród osób, które życzyło sobie nagród, znalazły się również takie, które nie były już pracownikami MON i siłą rzeczy nie mogły dostać takiej nagrody. Wtedy pojawił się pomysł stworzenia pewnego procederu zakupu drogich przedmiotów i przekazania ich tym osobom – tłumaczył wiceminister.
„Afera zegarkowa” w MON za czasów Błaszczaka
Ujawniono także inne, zaskakujące zakupy z publicznych pieniędzy. Dyrektorka Agnieszka G. otrzymała luksusowy zegarek o wartości ponad 5 tys. złotych. Oficjalnie był to promocyjny prezent dla członków delegacji z Korei Południowej, która wizytowała ministerstwo. W trakcie postępowania natrafiono na korespondencję Agnieszki G. do Jolanty L., w którym pojawił się link wskazujący konkretny model oraz markę zegarka. Taki sobie wybrałam – napisała urzędniczka.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie chce, by byłe urzędniczki MON Agnieszka G. oraz Jolanta L. odpowiedziały za przekroczenie uprawnień. Byłe współpracownice Mariusza Błaszczaka nie przyznają się do winy. Za popełniony czyn grozi im kara nawet 10 lat pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Błaszczak podbił stawkę wyborów w USA. Chce dymisji polskiego rządu, jeśli wygra TrumpCzytaj też:
Tusk do dymisji, jeśli wygra Trump? Bosak dosadnie o słowach Błaszczaka