Odcinek dostępny jest w ramach promocji:
Podcast został zrealizowany we współpracy ze Studiem Plac.
W ubiegłym tygodniu odbyło się w Brukseli przesłuchanie przed Komisją Europejską Piotra Serafina, kandydata na komisarza ds. budżetu. Nie pojawiło się na nim zbyt wielu deputowanych, a ci, którzy przybyli wychodzili w trakcie przesłuchania.
Politycy Koalicji Obywatelskiej w nieoficjalnych rozmowach przyznawali, że Piotr Serafin będzie miał bardzo niewdzięczne zadanie, bo niewiele od niego będzie zależało w procesie układania budżetu unijnego. Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej chce, by budżet nie był układany pod potrzeb regionów tylko państw, bo to jest dużo łatwiejsze. Zatem ma być bardziej scentralizowany i komisarz ds. budżetu będzie się musiał poruszać w wyznaczonych ramach.
Piotr Serafin nie zrobił zbyt dobrego wrażenia podczas przesłuchania, mimo tego, że – jak mówią dziennikarze pracujący w Brukseli – zwykle jest komunikatywny i wyluzowany.
Jeden z europosłów spytał go, czy to jest w porządku, że komisarz będzie zarabiał ok. 30 tys. euro miesięcznie czyli ok. 140 tys. złotych. Serafin zaśmiał się i odparł, że być może jest uprzywilejowany, ale wszyscy uczestnicy przesłuchania są w gronie uprzywilejowanych.
Sprawiało to wrażenie, że Serafin, który mimo wszystko jest opłacany przez podatników, czyli przez nas wszystkich, uważa, iż jemu się to po prostu należy. I jeszcze dodał, że w Brukseli wszyscy dużo zarabiają. Taka nadzwyczajna kasta za pieniądze podatników.
Nic dziwnego, że oderwani od realiów życia przeciętnego Europejczyka urzędnicy podejmują księżycowe decyzje, które później odbijają się na życiu mieszkańców UE.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.