Przypomnijmy, Niemcy od połowy września wprowadziły kontrole na wszystkich granicach lądowych, w tym też z Polską. Za tą kontrowersyjną decyzją niemieckiego rządu miały stać niepokoje wewnętrzne.
Granica lądowa Niemiec liczy sobie ponad 3700 kilometrów. Do tego kraju prowadzą liczne szlaki migracyjne, m.in. ten z Białorusi, prowadzący przez Polskę. Migranci z krajów Afryki i Azji po przedostaniu się do naszego kraju najczęściej bowiem podążają dalej na zachód Europy, w tym właśnie do Niemiec.
Niemieccy politycy otrąbili sukces kontroli
Decyzję naszych zachodnich sąsiadów wywołała oburzenie w Polsce. Sprawę komentował m.in. Donald Tusk, który ocenił, że „tego typu działania są z naszego punktu widzenia nie do zaakceptowania”. – Przecież nie mam żadnych wątpliwości, że to sytuacja wewnętrzna, polityczna niemiecka powoduje zaostrzenie tych kroków, a nie nasza polityka wobec nielegalnej migracji na naszych granicach – mówił premier.
Z perspektywy 2 miesięcy niemieccy politycy uważają kontrole na granicach za sukces. Jako przykład podają Görlitz na polsko-niemieckim pograniczu, gdzie kontrole trwają od ponad roku. Według policji liczba uchodźców w tym czasie „drastycznie spadła„. Powstaje jednak pytanie: czy faktycznie jest to zasługa wprowadzonych kontroli na granicy, czy może uszczelnienia szlaków uchodźczych na wschodzie – zastanawia się tygodnik się „Der Spiegel”.
Niemiecka gazeta wylicza, że od czasu wprowadzenia kontroli do 9 listopada odnotowano około 9 tysięcy osób, które chciały się przedostać do Niemiec bez pozwolenia. Mniej więcej dwie trzecie z nich zostało zawrócone, w tym 323 osoby, którym wcześniej odmówiono azylu. Tygodnik jednak zauważa, że przed wprowadzeniem kontroli z połowy września policja federalna naliczyła prawie 4 tysiące nieautoryzowanych wjazdów. Jak to zatem możliwe, że jest więcej kontroli, ale mniej zatrzymań? – pyta „Der Spiegel”.
Polityczne placebo
– Czy kontrole są naprawdę tylko politycznym placebo, białą maścią rozsmarowaną na ranach nieuregulowanej imigracji, aby wyglądało na to, że coś zostało zrobione? – czytamy na łamach gazety.
Gdzie jeszcze są słabe punkty narracji niemieckich polityków? Zdaniem „Der Spiegel” granica nie jest kompleksowo monitorowana, a tylko w poszczególnych punktach.
– Widać to wyraźnie na granicy w pobliżu Görlitz. Zaczyna się od tego, że nawet funkcjonariusze policji przyznają, że tylko najgłupsi przemytnicy wjeżdżają dziś do Niemiec autostradą – czytamy.
Liczba osób ubiegających się o azyl w Niemczech spadła. Zdaniem gazety nie wynika to jednak z kontroli na granicach, a z faktu mniejszej liczby azylantów na zewnętrznych granicach Unii Europejskiej.
Czytaj też:
Kolejny kraj idzie w ślady Niemiec. Przywraca kontrole na granicachCzytaj też:
Niemcy wprowadziły kontrole na granicy z Polską. Siemoniak spotkał się z Feaser