Janusz Kowalski skomentował dla „Wprost” decyzję PKW o odrzuceniu sprawozdania finansowego PiS. Polityk został zapytany, czy jego ugrupowanie nie zbankrutuje. – Prawo i Sprawiedliwość mam nadzieję wygra wybory w 2025 r. Bezprawnie koalicja 13 grudnia odbiera nam budżetowe pieniądze. Prędzej, czy później oczywiście je odzyskamy, bo nie ma żadnej podstawy prawnej, dla której Andrzej Domański nie wypłaca tych pieniędzy – zaczął Kowalski.
Zdaniem posła PiS minister finansów za taką decyzję powinien został postawiony przed Trybunałem Stanu i zapowiedział takie działania. Wspomniał również o zarzutach karnych. Kowalski jako współwinnego wskazał także Donalda Tuska. Jego zdaniem to „białoruskie standardy”. – Dzisiaj liczymy przede wszystkim na wsparcie Polaków, którzy chcą, aby wybory były fair play – powiedział polityk Prawa i Sprawiedliwości.
PiS zbankrutuje? Janusz Kowalski zapowiada rozliczenia
Według Kowalskiego to nie jest „zemsta polityczna” tylko „przywrócenie praworządności”. Zapewnił, że „każdy, kto łamie prawo, poniesie konsekwencje”. Przy tej okazji poseł PiS wymienił nazwisko Adama Bodnara. Kowalski tłumaczył, że odebrane 75 mln zł to subwencja na trzy lata, a kampania wyborcza jest nieco tańsza. – Każdy głos się liczy. My i tak jesteśmy skromną partią – stwierdził polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Kowalski zdradził w kontekście wyborów prezydenckich, że z grona Przemysław Czarnek, Tobiasz Bocheński i Karol Nawrocki oddałby głos na byłego ministra edukacji i nauki. – Ma ogromny potencjał polityczny zmobilizowania naszego elektoratu. Pamiętajmy, że w 2023 i 2024 r. problemem była mobilizacja naszego elektoratu. My musimy sięgnąć do źródłem sukcesu z 2015, 2019 i 2020 r., czyli osiągnąć wynik powyżej 40 proc. – mówił poseł PiS.
Kto kandydatem PiS w wyborach? Janusz Kowalski o jednej z opcji: On nie chce startować
– Aby tak się stało, ci wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, którzy od nas odeszli, albo zostali w domach, powinni być zachęceni właśnie taką postawą, która reprezentuje np. Przemysław Czarnek, jak i również Mariusz Błaszczak, czy Mateusz Morawiecki, który nie chce startować. Jego wsparcie jest tutaj bardzo ważne. Jasno powiem: uważam, że to powinna być osoba z wewnątrz partii – kontynuował Kowalski.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości nie uważa, że osiem lat rządów Zjednoczonej Prawicy jest „obciążeniem”, a wręcz przeciwnie. Kowalski przekonywał, że Polakom „za PiS-u żyło się lepiej”. Wskazał na wysokie teraz rachunki za energię, ogrzewanie, czy produkty spożywcze. Poseł przekonywał, że kandydat jego partii, który będzie kojarzony m.in. ze wsparciem rodziny, gospodarki i dużymi projektami, takimi jak CPK, ma szansę powtórzyć sukces Andrzeja Dudy.
Poseł PiS o Rafale Trzaskowskim i Radosławie Sikorskim. „Opcja niemiecka, czy rosyjska”
Zdaniem Kowalskiego żadnego z potencjalnych kandydatów Koalicji Obywatelskiej nie można uznać za groźnego. – Czy to Donald Tusk, czy Rafał Trzaskowski, czy Radosław Sikorski to jest jakaś kompletnie zewnętrzna opcja, czy to niemiecka, czy rosyjska. Moim zdaniem to zewnętrzni kandydaci, ludzie, którzy w mojej ocenie nie myślą po polsku, nie działają dla dobra Polski. Są taką plasteliną – podsumował polityk PiS.
Kowalski zarzucił prezydentowi stolicy, że ten nie jest szczery. – Dzisiaj Rafał Trzaskowski bezczelnie mówił, że będzie bronił katolików, a jeszcze pół roku temu chciał zdejmować krzyże w urzędach należących do m. st. Warszawy. Słyszałem wypowiedź – mało nie spadłem z krzesła – gdzie zaczął bronić węgla. To pokazuje stan pomysłu i DNA tych polityków. Oni wszystko powiedzą cynicznie, byle się przymilić do wyborców. To są takie kameleony polityczne – zakończył poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Czytaj też:
Kto powinien zostać kandydatem PiS na prezydenta? Zaskakujące wyniki sondażuCzytaj też:
Prawybory w KO. Niedziela reaguje na zaczepkę Kaczyńskiego. „Muszę zdementować tę opowieść”