Nagranie miało powstać w trakcie dramatycznych wydarzeń czerwca 2023 roku. Opublikowane przez portal reform.news, wywołało ogromne emocje ze względu na zawarte w nim informacje, jednak jego autentyczność pozostaje niepotwierdzona. Styl wypowiedzi oraz charakterystyczny ton głosu rozmówców sugerują, że może być ono prawdziwe.
Nagranie Pirogożyna i Łukaszenki. Treść rozmowy
Na nagraniu zarejestrowano trzy głosy: Łukaszenki, Prigożyna oraz kobiety, która prawdopodobnie jest sekretarką prasową białoruskiego dyktatora, Natalią Eismont. Rozmowa zaczyna się od zapewnień Łukaszenki, że będzie rozmawiał o sytuacji z Władimirem Putinem.
– „Nasza służba prasowa podała informację, że dziś rano rozmawiałem z prezydentem i zgodziliśmy się, że zrobimy wszystko, aby pokojowo rozwiązać konflikt. Sugerowałem, żebyśmy porozmawiali z Jewgienijem Prigożynem i spróbowali dojść do porozumienia” – mówi Łukaszenka.
Podczas rozmowy białoruski przywódca zdradza, że Putin rozważa możliwość pozbawienia życia Prigożyna. Jednocześnie zapewnia lidera wagnerowców, że spróbuje odwieść rosyjskiego prezydenta od tego pomysłu. Prigożyn z kolei, w charakterystycznym dla siebie tonie, twierdzi, że taki ruch byłby zbyt ryzykowny i oczywisty.
„Niech Polacy płacą za spokój”
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych momentów rozmowy jest wypowiedź przypisywana Prigożynowi: „Niech Polacy płacą za spokój”. Na te słowa Łukaszenka reaguje śmiechem, po czym dodaje: „Może tak będzie”. Fragment ten nawiązuje do późniejszych słów Łukaszenki o powstrzymaniu wagnerowców przed „wycieczką do Warszawy i Rzeszowa”.
W lipcu 2023 roku białoruski dyktator opowiadał podczas spotkania z Putinem:
– „Proszą o pozwolenie na wyjazd na Zachód. Mówią: Pozwólcie nam! A ja odpowiadam: Dlaczego musicie tam jechać? Przetrzymuję ich w centralnej Białorusi, bo są w złym humorze” – relacjonował Łukaszenka, wyraźnie sugerując, że kontroluje sytuację.
Panika na Kremlu i rola Łukaszenki
Według politolog Anny Marii Dyner nagranie, jeśli jest autentyczne, świadczy o chaosie i panice, jakie wybuchły w Moskwie po rozpoczęciu „marszu sprawiedliwości” przez Prigożyna. Dyner wskazuje także na umiejętności negocjacyjne Łukaszenki, który odegrał kluczową rolę w powstrzymaniu eskalacji konfliktu.
23 czerwca 2023 roku Prigożyn zainicjował marsz na Moskwę, tłumacząc swoje działania odpowiedzią na dyskryminację grupy Wagnera przez rosyjskie siły zbrojne. Nazajutrz w Moskwie i regionach ogłoszono reżim operacji antyterrorystycznej, co wskazywało na realne obawy przed atakiem.
Wieczorem 24 czerwca Prigożyn ogłosił zakończenie marszu, co było wynikiem mediacji Łukaszenki. Rozlew krwi został uniknięty, a wagnerowcy ostatecznie skierowali się na Białoruś.
Co mówią eksperci?
Zdaniem analityków wydarzenia te uwypukliły słabości rosyjskiego systemu politycznego. Chaos w Moskwie i strach przed wewnętrzną destabilizacją zmusiły Kreml do akceptacji negocjacji z Prigożynem, prowadzonych przez Łukaszenkę.
Z drugiej strony obecność wagnerowców na Białorusi stanowiła jasny sygnał dla państw sąsiadujących, w tym Polski. Groźby wobec Warszawy i Rzeszowa, nawet jeśli miały charakter propagandowy, podkreśliły potencjalne zagrożenie.
Czytaj też:
Grupa Wagnera trzęsie Afryką. Nazywają ją teraz Afrika KorpsCzytaj też:
Nowy trend na granicy z Białorusią. Te raporty SG stanowią dowód