Zabójstwo byłego premiera PRL. Jest wyrok w głośnej sprawie

Zabójstwo byłego premiera PRL. Jest wyrok w głośnej sprawie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sala rozpraw, zdjęcie ilustracyjne
Sala rozpraw, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Salivanchuk Semen
Warszawski Sąd Okręgowy wydał orzeczenie w sprawie zabójstwa byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza oraz jego żony Alicji Solskiej-Jaroszewicz. Do makabrycznych wydarzeń doszło w 1992 roku w ich domu w podwarszawskim Aninie. Wszyscy oskarżeni zostali uniewinnieni.

O sprawie poinformował serwis Interia.pl.

Prokuratura wnioskowała o karę dożywocia dla Roberta S., oskarżonego o zabójstwo Jaroszewiczów. Według zarzutów, miał on udusić byłego premiera oraz zastrzelić jego żonę. Robert S. był także podejrzany o dokonanie morderstwa małżeństwa w Gdyni w 1991 roku oraz próbę zabójstwa w 1993 roku w Izabelinie.

W przypadku dwóch pozostałych oskarżonych, Dariusza S. i Marcina B., sąd musiał uwzględnić łagodniejszy wymiar kary, biorąc pod uwagę ujawnione przez nich informacje. Prokuratura żądała dla Dariusza S. kary siedmiu lat pozbawienia wolności, a dla Marcina B. pięciu i pół roku więzienia.

Jedna z najbardziej tajemniczych zbrodni lat dziewięćdziesiątych

Zabójstwo Piotra Jaroszewicza i jego żony pozostaje jedną z najbardziej tajemniczych zbrodni lat 90. Do morderstwa doszło w nocy z z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku w warszawskim Aninie. Mimo że minęło już tyle lat, pytań w sprawie brutalnego morderstwa jest nadal wiele.

Mordercy spędzili w willi ofiar wiele godzin, w trakcie których brutalnie torturowali byłego premiera. Nad ranem ciupagą zacisnęli pasek na jego szyi, co spowodowało zgon Jaroszewicza. Alicja Solska została związana i położona w łazience, gdzie przebywała przez cały czas, gdy sprawcy pastwili się nad jej mężem. Nad ranem 1 września zabito ją strzałem w tył głowy ze sztucera. Ciała ofiar odkrył około godziny 23 ich syn.

Początkowo śledczy brali pod uwagę motyw rabunkowy zbrodni, choć nie miało to pokrycia w rzeczywistości – z willi nie zginęły cenne przedmioty, jak na przykład biżuteria. Policja szybko zatrzymała podejrzanych – czterech recydywistów. W październiku 1998 roku, po dwóch latach poszlakowego procesu, ówczesny Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił ich z braku dowodów winy. O taki wyrok wnosił wtedy sam prokurator. Już na początku śledztwa popełniono wiele uchybień – nie zabezpieczono śladów w miejscu zdarzenia, nie zbadano zamka do drzwi wejściowych, a także zabrudzeń, które znajdowały się przy wejściu.

Czytaj też:
Stan wojenny. Kalendarium ostatnich tygodni 1981 roku
Czytaj też:
Sprawa zabójstwa Jaroszewiczów. Sąd zwolnił oskarżonych z aresztu. Prokuratura oburzona

Opracowała:
Źródło: Interia.pl